poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 38 Szklana pułapka



Zamknij swój umysł,zagłęb się w myślach, postaraj się wejrzeć do swojego prawdziwego "ja". Do momentu, którego doznasz olśnienia że Twoja egzystencja nie poszła na marne. Jesteś kimś wartościowym masz coś czego nikt nie ma i nie będzie miał. Uwierz siebie i swoje możliwości. Dokonaj tego co jest niemożliwe.

Treść tak ważnego fragmentu leżał wygodnie na jedwabnej pościeli. Fragment, który teraz mógł uratować zielarkę był w jej pokoju. Dziewczyna, która uratowała Teda alchemika przed szkodliwymi oparami jego pracowni była teraz uwięziona. Odgłosy, które wyłaniały się z laboratorium to pukanie, bicie pięściami o szklaną pułapkę.
Luiza była po prostu zamknięta w szklanym kloszu jak wspaniały okaz motyla kolekcjonerskiego; zamknięta od środowiska zewnętrznego. Na domiar złego roślina zaczęła rozkwitać w środku i piąć się w górę coraz wyżej. Laboratorium było całkowicie zniszczone: próbówki,zlewki potłuszczone rozbite, odłamki szkieł leżały wszędzie na podłodze, na blatach. Wszędzie widniały zdradzieckie ,ogromne pajęczyny,a sama woń w pomieszczeniu cofała po prostu do tyłu. Poświata księżyca ukazała się i teraz przy takim świetle odłamki szkieł wyglądały jak oszlifowane kryształki. Z ciemnego kąta na ośmiu potężnych odnóżach wyłonił się pająk i szedł w kierunku uwięzionej zielarki miłości i wytrzymałości wdrapując się zgrabnie na sam szczyt klosza. Dziewczyna czuła że powietrze się ulatnia,brakuje jej w każdej minucie.
Poczuła się nie komfortowo, ile jeszcze razy wejdzie w sidła i będzie walczyć, aby przeżyć? Gdyby mogła sobie przypomnieć treść tak ważnego dla niej zdania. Jedyne co pamięta to że babcia kiedyś gdzieś była schowana w szklarni i nie mogła się wydostać, brat zamknął ją od środka.Czuła się wtedy Anastazja samotna, opuszczona i wściekła na samą siebie że dała się nabrać.
"Och babciu nawet nie wiesz ile mamy sobie wspólnego ja też dałam się nabrać i zostałam zamknięta jakimś w szklanym pudle"
Po chwili w myślach dziewczyny pojawiło się coś "Uspokój swój umysł... uspokój go, uspokój..kój.....".
Luiza zaczerpnęła mały oddech i powoli wypuszczała go w ustach. Relaksowała każdy mięsień swojego ciała: począwszy od kończyn dolnych i górnych, pleców, brzucha, klatki piersiowej, szyi, karku. Luiza oddycha głęboko lecz spokojnie, nie zwraca uwagi na wielkiego pająka czy też na coraz mniejszy brak powietrza. Wie że teraz czeka ją wielka szansa. Zamknęła delikatnie powieki i zaczęła się koncertować zaczęła się wizualizacja: najpierw wyobraziła sobie że ręce są świetlistymi perełkami, a włosy są rafą koralową, oczy mają swój bursztynowy blask, nogi są przepięknymi wodorostami, tułów to fala morska. Teraz wiedziała że przechodzi ten moment że jest w stanie odczytać krok po kroku pamiętnik babci. Wyobraziła go sobie, wzięła poprzez swoje ręce pokryte perełkami, cieżką książkę i zaczęła go przeglądać swym bursztynowym wzrokiem:
Z-N-A-J-D-Ż T-E-R-A-Z P-U-N-K-T Z-A-C-Z-E-P-I-E-N-I-A. Z-N-A-J-D-Ź K-O-G-O-Ś K-T-O C-I W T-E-J C-H-W-I-L-I J-E-S-T S-T-A-N-I-E P-O-M-Ó-C

Nagle zmienił się obraz, pojawił się wirujący krąg a w nich oblicza tych,których znała. Musi tak zatrzymać krąg,aby wyłowić tą osobę, która jest stanie jej pomóc.

Zauważyła jakąś dźwignie, za pierwszym razem zatrzymała tak krąg że nikt znajomy się nie pojawił. Coraz mniej czasu jej zostało...
Za drugim razem wyłowiła Teda Alchemika. On zaś majaczał:" Czy ja sobie śnie...czy to raj, czy to sen,czy też piekło?"
Szlag! Coraz mniej czasu jej zostało...
Za trzecim razem wyłowiła celnie lecz tylko sekundy ją dzieliły do powrotu do rzeczywistości. Pomóż mi- zdarzyła powiedzieć i z oczu popłynęła jej łza, a bursztynowe oczęta wypadły na marmurową posadzke.
Luiza wróciła do rzeczywistości.. nie wiedziała czy to coś da...Za mało czasu, nie wie czy ta osoba spełni jej życzenie.

Kate leżała na tapczanie w gospodzie "Pod wilczym okiem" ocknęła się po jakimś czasie otworzyła powoli swe oczęta i nie zauważyła Sytra, ale czuła że tutaj był i szybko uciekł.Znowu..po kilku minutach zauważyła jak ktoś siedzi naprzeciwko niej na krześle i patrzy na nią intensywnie, przeraziła się i jęknęła:
-Kim jesteś?
Tamta odpowiedziała:
-Nie ważne,dowiesz się w swoim czasie. Musisz pewnej dziewczynie pomóc.Chodź za mną,dosiądź swojego Ryska, chodź nie mamy czasu ona umrze!
Dziewczyna wymknęła się z gospody kątem oka zauważyła jak biesiadnicy leżą przy stolach trzymając puste kufle. Gospodarza nie było pewnie był u siebie. To dobrze pomyślała dziewczyna. Dosiadła zwierzaka, a o pół kilometra dalej była ta kobieta.
"Co za dziwna istota" zdumiała się Megan. Gdy ją doścignęła zauważyła jak szybuje w powietrzu.Budziło się powoli słońce i wtedy był wyścig z czasem. Migiem znaleźli się w kryjówce alchemików. Kate poznawała to miejsce tylko nie wiedziała skąd. Kate weszła z tą nieznajomą do wielkiej szczeliny wtedy zobaczyła rozwalone przedmioty i zobaczyła również klosz a w środku jasnowłosą dziewczynę, która była nieprzytomna i jeszcze ta dzika roślina we wnętrzu i pająk na szczycie.Widok jak z filmu,przeraził Kate odwróciła się więc do tyłu ale tej istoty, która ją tutaj przeprowadziła nie było.
Wzięła do ręki szkło i dzięki promieniom słońca wystraszyła tak pająka że uciekł jak najdalszy zakątek . Megan pośpiechu wzięła ostre kamienie do ręki i gorączkowo biła je w szybę klosza. Początkowo nie było efektów nagle pojawiła się delikatna rysa pajęczyny na szybie, potem coraz większa i większa na końcu solidnym kopniakiem rozbiła szklane więzienie. Po czym wyciągała dziewczynę uwalniając ją od rośliny poprzez rozcinanie jej ostrym nożem.Wzięła nieprzytomną rówieśnicę pod pachę i powoli wychodziła wyciągała ją na dwór.
Pająk widząc takie zamieszanie szedł za nimi lecz po drodze zaplótł się roślinę, a ona go odkryła i przydusiła.
Kate usłyszała że ktoś wraca przestraszyła się ,ułożyła dziewczynę na trawę i amoku zagwizdała do Ryska,skoczyła na niego i okrążając ten dziwny budynek wracała do gospody. W drodze do miejsca zapominała co się tak naprawdę wydarzyło przed chwilą.