wtorek, 1 listopada 2022

Rozdział 46 Odpowiedź

 



Dziewczyna gorączkowo myślała o wielu istotnych dla niej wydarzeniach. Życie pisze różne scenariusze. A każdy z nas czuje się jak w teatrze. Ma zagrać jakąś scenę, jakąś historie i za chwile rozpłynąć się powietrzu. Można snuć, że zostawiamy po sobie jakiś ślad. Jesteśmy inni, może są podobieństwa w wyglądzie, ale nie ma dwóch takich o takim samych charakterze, zwyczajach, obyczajach, sposobu życia czy myślenia. Każda istota ma jakieś zainteresowania czy nawet zdolności. A nawet ma je kilka, kilkadziesiąt. A to Luiza sobie ma. Wie doskonale, iż ma ogrom zdolności, umiejętności i nikt temu nie przeczy, a wręcz przeciwnie. Oni w nią wierzą. A czy ona sama w siebie wierzy? Czy może jest krucha jak porcelana? Czy nie za bardzo emocje nad nią górują? Tłumiąc wszystko to co ważne. Nie dając miejsca do rozsądku, który wręcz próbuje jej wykrzyknąć: 

"Walcz dziewczyno! Ja poskromie Twoje serce. Uratuj cały ten bajzel"

 

Długo zaczęła rozpamiętywać jak tutaj się teraz znalazła. Jak dużo przeszła i jak wiele może się jeszcze wydarzyć. Nawet nie spostrzegła, że woda w bali zrobiła się bardzo zimna. Ocknęła się z przemyśleń wtedy gdy zobaczyła jak zbladła jej skóra i pojawiła się gęsia skóra na jej ciele. Zaczęła dygotać. Pospiesznie wyszła z bali i przykryła się szczelnie ręcznikami i grubym kocem. Ubrała swoją ulubioną jedwabną sukienkę o zielonkawo-oliwkowym odcieniu Zaczęła czesać swoje długie blond włosy tak jak niegdyś jej babcia czyniła. Gdy skończyła wykonywać tą czynność, udała się na dół do jadalni, 

Przy stole krzątała się córka Teda Alchemika, Mina. Dziewczyna była radosna, że ojciec znowu jest wśród niej i nic złego nic mu nie grozi. Zdaje sobie sprawę jak wszystko się zmieniło, nie jest tak jak wcześniej. Bliska jego sercu osoba bardzo się zmieniła. Ojciec boi się swojego własnego cienia. Sprawdza trzykrotnie czy  jest sam w swoim gabinecie. Czy jest podglądany, podsłuchiwany, manipulowany. Bardzo przeżył wcześniejsze wydarzenia z porwania, prześladowania, i przesłuchiwania. On zaś też niewiele mówił o tamtym epizodzie jakby chciał ją wymazać korektorem. Ta historia jednak zostawiła głęboki ślad w jego psychice i zachowaniu. Stał się bardziej przewrażliwiony wręcz zwierzęcy. Jadł szybko pospiesznie tak jakby ktoś za chwile miałby zabrać mu jadło. Za chwile chowa się pod stołem cały dygocząc trzymając w ręku drewnianą łyżkę i jak ktoś się zbliża to wymachuje sztućcem na ślepo. Nie wiadomo jeszcze do kiedy to będzie trwało. Wydaje się jakby z dnia na dzień jest całkiem inaczej, troszkę lepiej, normalnej i jakby spokojniej. Choć co prawda zdarzają się coraz poważniejsze i groźne incydenty. Mina wszystko cierpliwie znosi, kocha swojego tatę i zrobi wszystko, aby wrócił do zdrowia fizycznego, psychicznego jak i duchowego. Będzie trwała u jego boku i na razie na żadne wybryki, wygłupy czy własne mikstury sobie na nie pozwoli. Do czasu... Jakoś to wszystko musi sobie pogodzić. Wie, iż ma niesamowite zdolności po swoich rodzicach i wiele może osiągnąć. Tylko, że teraz ma inne priorytety. Wszystko się zmieniło w mgnieniu oka.

-Dzień dobry Mino! Wcześniej wstałaś.-odezwała się Luiza, odrywając dziewczynę od przemyśleń

-Witaj, siadaj, rozgodź się. Zaraz przyniosę pieczywo, masło, dżemy, ser...

-Nie zaprzątaj sobie w tym głowy. Ja wiem gdzie jest wszystko. Siadaj proszę ze mną i pogadaj. Za mało spędzamy czasu.

-Tak, jasne.- odpowiedziała krótko Mina, siadając na małym stołku naprzeciw Luizy. – O czym właściwie chciałaś ze mną pomówić?

-Wiele zagadnień i tematów przechodzi mi przez mój umysł. Długie oczekiwanie, presja i dokładniej mówiąc głęboka odpowiedzialność na mnie czekają. Zbyt mało czasu. Za dużo pytań i za mało czasu na odpowiedzi, a właściwie mówiąc na przygotowaniach- odpowiada pośpiesznie Luiza- Wiem, że Tobie jest ciężko i nie pojmuje jak sobie z tym wszystkim radzisz. Ale jestem pełna podziwu jak wszystko podporządkowujesz. Zauważyłam również jak wcześniej wymykałaś się do pracowni swojego ojca.

-Jesteś bardzo spostrzegawcza- oznajmiła twardo Mina.

-Mino, nie mniej mi tego za złe. Po prostu chce Ciebie chronić.

-Już to wielokrotnie słyszałam. Nie potrzebuje opieki, sama sobie świetnie radzę, ale to nie muszę Tobie mówić. Bo jak co, to też żyjesz sama i doskonale sobie wszystko ogarniasz. Każdy z nas ma wzloty i upadki, ale musi iść przed siebie, nie może zwolnić czy się poddać. Świat jakim żyjemy jest okrutny to nie bajka opowiadana z dzieciństwa. Ja mam swoją ostoje i jest nim laboratorium mojego taty i tam czuje się bezpiecznie. Tam szukam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, zagłębiam się tajniki i wiedzę. Chłonę to całą energią, cała sobą. Tam czuje po prostu że żyje. 

-Pięknie to ujęłaś, dziękuje Ci, sprawiłaś że teraz słusznie podejmę pewne decyzję. Tak, tak już za kilka dni wyruszam na poszukiwania pozostałych zielarzy. Musimy się zjednoczyć, rozplanować plan i mocno się przygotować. Muszę Ciebie o coś poprosić.

-Tak, słucham

-Pomożesz nam. Opracujesz broń do walki z Bezimiennym. Twoje możliwości oraz zdolności są na wysokim poziomie. Oczywiście po kryjomu i ani słowa nikomu o takim przedsięwzięciu. Wiem, że i też chcesz zaatakować przeciwnika za to co Wam zrobił i jak wykorzystał Twojego członka rodziny. Twoja pomoc będzie nieoceniona.

Minie zaświeciły się oczy jak świetliki, uśmiechnęła się tajemniczo. Miała szanse zemścić się na osobie, która skrzywdziła jego ukochanego schorowanego ojca. Nie zrezygnuje z takiej okazji i jest wdzięczna Luizie za tą propozycję. Czuje napięcie z podniecenia. W myślach zaciera ręce do pracy.

-Czy chcesz omówić tą broń w laboratorium? –zapytała gorączkowo Mina

-Tak z chęcią! Ściany czasem mają uszy –odpowiedziała Luiza zabierając pośpiesznie rogalik z dżemem, udając się szybkim krokiem za Miną na dół do skrywanej tajemnicy pomieszczeniu. Tam omówi wszystkie przydatne szczegóły, które wpadły do jej głowy jak tylko zobaczyła Mine przygotowującą śniadanie. Nie żałuje tej decyzji, a wręcz jest podekscytowana. Ma w końcu jakiś plan i cel. Już zaczęła się bitwa, już za niedługo stanie oko w oko tym, który powoduje zamęt i zniszczenie.

 

***

 

-Kate! Kate! Zbudź się, prędko!- wołał pospiesznie Furion, wyrywając dziewczynę ze snu.

-Cooo.. co się dzieje?!

-Musimy ruszać i to teraz, już natychmiast. Pogoń jest zaraz za nami! Musimy udać się bezpieczne miejsce.

-Znasz takie miejsce?- Zapytała dziewczyna, która zabierała szybko wszystkie rzeczy i zacierając ślady.

-Musimy znaleźć Luize zanim będzie za późno.

-Jak za późno ?

-Zanim nie wyruszy poszukiwaniu kolejnych zielarzy do walki. Kate musisz ją odnaleźć. Opowiadałaś mi, że pomogłaś jej jak była w niebezpieczeństwie. Uważam iż jesteście głęboko ze sobą związane.

-Dlaczego tak uważasz?  -zapytała z niedowierzeniem dziewczyna

-Tego na razie nie mogę zdradzić. Jeszcze nie teraz.. Spieszmy się, nie mamy czasu do stracenia!

Furion pomógł Kate wsiąść na Riska i sam wszedł na swojego. Wydał okrzyk, a zwierzęta szybko pognały co sił mieli w kopytach.

Mijały dni, tygodnie... Dziewczyna czasem nie wiedziała ile czasu upłynęło  jak pomogła tajemniczemu nieznajomemu uwolnić się i jak on ją uratował z rąk oprawców. Sama nie była świadoma co wokół niej się dzieje. Zrobili jej pranie mózgu, zmazali jej cała przeszłość, kłamiąc opowiadali jaka w przyszłości będzie waleczna i niezwyciężona. Znowu zobaczyli jakąś opuszczoną wioskę bez żadnych ludzi, niektóre domostwa zostały spalone doszczętnie, nie było ani zwierząt ani ludzi. Ile jeszcze takich obrazów ujrzy? Co tu się dzieje konkretnie.

-Kate. Teraz musisz mi pomóc, wejdź swój umysł, swoją podświadomość. Skontaktuj się Luizą. To jest ważne! Znajdź ją.

-Dlaczego chcesz ją odnaleźć? Dlaczego to takie pilne? Może potrzebujesz tych informacji aby ją dopaść. Jesteś jednym z nich? To kolejna sztuczka, dałeś mi zaufanie opowiedziałeś jakoś banalną bajeczkę i knujesz za moimi plecami? Może stoisz ramie w ramie ze swoim bratem? – zbombardowała Kate pytaniami zaskoczonego Furiona.

-Czy uważasz iż jestem jednym z nich? Uważasz że jestem do tego zdolny? Gdyby tak było inaczej bym postąpił, inaczej zareagował. Jak mam dowiedź prawdę?

-Nie wiem Ty mi powiedz.

Furion popatrzył na zdenerwowaną dziewczynę, wyciągnął swoja włocznie i podał do jej rąk.

-Spójrz na nią dokładnie i wtedy ujrzysz prawdę.

Kate w milczeniu przez dłuższą chwile obserwowała intensywnie na włócznie i wtedy rozbłysło jaskrawe światło.

 

***

 

-Luiza zielarko miłości i wytrzymałości, słyszysz mnie?  Potrzebuje Twojej pomocy. Jestem w niebezpieczeństwie, pomóż mi znaleźć drogę do domu.

-Kto mnie wzywa?

-Kate zielarka emocji. Zaginiona, pozbawiona przeszłości. Uratuj mnie. Uratuj nas wszystkich. Zaprowadź mnie do domu, proszę Cię. Oni mnie przetrzymywali, oni mnie wybrali, uratuj moją duszę. Razem możemy go pokonać, znam jego słabości. Nie miej już do mnie urazy. Zostawmy wszystko w tyle i budujmy razem teraźniejszość.

- Kate! Kate! Chodź do domu. Już czas...

niedziela, 16 stycznia 2022

Rozdział 45 Jednoznaczny krąg





Nagle postacie zniknęły , potem pojawiły się znowu już całkiem inne. A na środku sali odgrywała się pewna scena. Na sali zrobiło się ciemno, mroczno i ponuro. Siedmiu zakapturzonych postaci stworzyło okrąg. Wyciągnęli miecze i skierowali się na człowieka, który siedział na podium i czekał na pewną, szybką śmierć. Jednakże pojawiła się łuna poświaty, a do człowieka podbiegła mała dziewczynka wyciągając ku niemu swoje rączki.

 

-Co to ma znaczyć? Co tu się odgrywa? Czyżby jest to jakaś iluzja.-mówiła do siebie Luiza- Wpatrując się na tą scenę poczuła jakby była w centrum w jakimś mrocznym filmie, a wydarzenia powodowały u niej ciarki na plecach. 

 

-Tatoo, tatoo...- krzyczała przeraźliwie dziewczyna. 

 

-Proszę nie róbcie jej krzywdy, to  ja dużo wyrządziłem zła na świecie. Mnie ukażcie, nie ją , nie moją najdroższa Selene.

 

Jedna postać zbliżyła się do dojrzałego mężczyzny i wyszeptała mu do ucha:

 

-Jaki jesteś szlachetny w obliczu swojej zagłady.

 

Luiza była zakłopotana, rozglądała się dookoła tego miejsca, aby być bliżej do rozwiązania tej zagadki. W tej o to chwili wyłoniła się druga postać z kręgu. Szybkim krokiem podszedł do mężczyzny, wyciągnął miecz i jednym zamachem zabił człowieka celując mu prosto serce. Mężczyzna jeszcze zdążył wypowiedzieć słowo:

 

-LUIZA

 

Nagle zrobiła się gęsta mgła po chwili znikła, pokazując tą samą scenę.. Tylko klepsydra pokazywała że czas ucieka, a piasek powoli opadał na dno.

 

Luiza krzyczała, ale nikt jej nie słyszał. Nawet te postacie w kręgu nie zauważali jej obecności. 

 

Czas jednak tykał niemiłosiernie... coraz mniej piasku było w wyznaczniku.

 

Scena znowu się pojawiała i znowu... Dziewczyna czuła się jak w transie seansu filmowego nie mogąc oderwać wzroku. W końcu po chwili skupiła swoje spojrzenie na wysokich postaciach. Zastanawiała się gorączkowo czemu jest ich siedmiu, czemu mężczyzna wspomina, że wiele złego uczynił na świecie. Nagle wspomniała jak kiedyś babka opowiadała jej o SALIGA.

 

Dziecinko pora spać, już gwiazdy na niebie migoczą, mrugają do Ciebie, że oczka trzeba zamykać i pozwolić otulić się Morfeuszowi.

 

- Babciu jeszcze nie pora! Opowiedz mi jakąś historię, proszę.

 

-A pójdziesz po opowieści spać?

 

-Obiecuje!- rzekła radośnie mała Luiza- podnosząc  połączony palec wskazujący i środkowy na znak, aby babunia widziała, iż jest prawdomówna.

 

-Dobrze.. W takim razie opowiem Ci opowieść o SALIGA

 

Jak wiesz mamy siedem grzechów głównych

 

Pycha Superbia

 

Chciwość Avaritia

 

Nieczystość Luxuria

 

Zazdrość Invidia

 

Łakomstwo Gula

 

Gniew Ira

 

Lenistwo Acedia

 

Z początku ludzkości, gdy ludzie odwrócili się od DOBRA od Boga, wybrali zło. Na każde ludzkie stworzenie napłynęły ZŁE rzeczy. Jakby bariera trzymająca człowieka przed wszelkimi okropnościami opadła. Istoty były już bardziej podatne na wszystko co wokół nich się działo. Ludzie zaczęli ze sobą rywalizować o jedzenie, o miejsce, o ogień, o jestestwo. Każdy odczuwał później jedno a nawet więcej tych grzechów głównych. Byli i tacy, którzy mimo trwającej się walki z każdym i ze sobą zaczęli inaczej myśleć, odczuwać emocje oraz traktowali innych oraz samych siebie szacunkiem i miłością. Tak pojawiły się 7 cnót moralnych ustalonych w średniowiecznej filozofii moralnej. I o to one:

 

Wiara

 

Nadzieja

 

Miłość

 

Roztropność

 

Sprawiedliwość

 

Umiarkowanie

 

Męstwo


 

Nagle Luiza oprzytomniała na te wspomnienie. Wiedziała co ma robić, poczekała aż znowu pojawiła się ta scena.

 

Gdy jeden napastnik już przybliżał się do klęczącego mężczyzny, Luiza wbiegła do środka i zaczęła głośno wymawiać: Męstwo, Umiarkowanie, Sprawiedliwość, Roztropność, Nadzieja, Wiara i najważniejsze MIŁOŚĆ. 

 

Po tych zdaniach postacie rozmyły się, a w tym momencie ostatnie ziarno piasku zatrzymało się. Bezimienny gorączkowo krzyknął tak, że go dalej go słyszała jak się obudziła. Wiedziała że nie śni, czuła jak wełniany koc otula jej ciało, które zaczęło dygotać i drzeć. Nagle wybuchła płaczem. Niewiele by brakło, a zostałaby w tym śnie na zawsze. Sama by została rośliną, bez żadnych oznak życia. Już doskonale wiedziała co ma robić. Nagle przesunęła się jej myśl musi znaleźć 6 zielarzy ona jest zielarka miłości i wytrwałości . Musi odszukać Nadzieje, Wiarę, Męstwo , Umiarkowanie, Roztropność i Sprawiedliwość. 



 

Drzwi do jej pokoju  znajdującym się po lewej stronie się otworzyły, bezszelestnie wszedł wysoki mężczyzna z uśmiechem na twarzy:

 

-Widzę już Luizo, że teraz odkryłaś swoje powołanie- powiedział niskim tenorem Ludomil, podchodząc do okna; patrzył w dal nieruchomo.

 

-Skąd to wiedziałeś? – zapytała zaskoczona dziewczyna. Naciągnęła wełniany koc, aż do samego podbródka.

 

-Po tym zauważyłem, jak zaczynasz się drżeć jak osika. Idzie to co nieuniknione; przyszłość sama sobie jest nieznana. Wiedz, tylko, iż teraz nie możesz myśleć o przeszłości, która bezpowrotnie minęła bo wtedy się smucić. Nie możesz snuć marzeń o przyszłości gdyż ona jest niepewna, niepoznana i wtedy zaczynamy się bać. Lękać czy podołamy wszystkim przeciwnością losu. Jakie spotkają nas na drodze problemy, które drogi wybierzemy, jak spełnimy dalsze misje i czy będziemy na tyle odważni ,aby być odpowiedzialny za siebie i za innych.- zamilczał na chwilę

 

-Rozumiem Cię, Ludomil, ale teraz przez to żyjesz przeszłością i masz bardzo duże oczekiwania co do mojej osoby. Mam dużą presję na swoich barkach, gdyż wszyscy mają bardzo dużą nadzieje w stosunku do mnie. Każdy z tu obecnych patrzą na mnie z ufnymi oczami, a ja nie wiem czy podołam. 

 

-Musisz mieć wiarę! - krzyknął Ludomil, odwracając się w stronę Luizy, patrząc na nią, lustrując każdy jej ruch - Gdy teraz uważasz, że nic z tego nie wyjdzie, to jaki jest sens dalej brnąć do przodu? Chcesz się poddać, nie chcesz spróbować? Masz wybór, jeszcze możesz zmienić całkowicie zdanie. Masz czas dzisiaj do późnego wieczora, potem nie będzie już takiej okazji i wycofania się. Twój wybór, wybieraj, ale pamiętaj aby żyć TERAŹNIEJSZOŚCIĄ!

 

Po tych słowach Ludomil obrócił się napięcie i wyszedł, zamykając cicho drzwi. Słychać było jak zbiega pospiesznie ze schodów, opuszczając kwaterę. I zniknął. Luiza odsunęła swój koc, którym czuła się bezpiecznie, wpatrywała się nieruchomo na dębowe drzwi. Po głowie sunęły się gorączkowe myśli. Mam szanse jeszcze się wycofać i żyć spokojnie bez żadnego strachu o swoje życie, oczekiwań ludności Amunt i innych. W takim celu co inni poczną? Jak poradzą sobie z całym złem, które wejdzie nieoczekiwanie i zabierze wiele istot? Dlaczego brak mi odwagi, pewności siebie, swoich możliwości, talentów. Tak bardzo chciałaby, aby babka tutaj była, pogłaskała ją po głowie. Słysząc jej słowa, które było kojące „Dziecinko, moja dziecinko” czuła iż jest na właściwym miejscu. Jej dotyk dawał poczucie bezpieczeństwa, bezgranicznej miłości, czułości, empatii. Pamięta, te dłonie. Czuła jakbym była koło niej, jak delikatnie ale stanowczo muskała je włosy. Tak jak dawniej czesała jej długie blond włosy miękką szczoteczką z włosia koziego. To były błogie czasy, na samo wspomnienie tamtych wydarzeń poczuła uścisk w sercu. Tu miał rację Ludomil, gdy myślisz o przeszłości opanowuje się bardzo głęboki smutek, minęło to i nie wróci. Nigdy nie wróci. Wstała z łózka. Poszła w kierunku innego pomieszczenia, ściągnęła całe ubranie jakie miała i weszła do przygotowanej drewnianej bali wypełnioną wodą. Gdy zanurzyła prawą stopę, robiąc kółka w wodzie poczuła jak wszystkie troski nikną. Następnie powolutku bez żadnego pośpiechu zanurzyła lewą nogę.  Po pewnym czasie zanurzyła głowę w wodzie wstrzymując swój oddech, gdy wyrównała swój schemat oddechowy wynurzyła głowę. Podciągnęła energicznie swoje włosy do tyłu, tak że cała woda zaczęła spływać po jej plecach. Wyciągnęła prawą nogę za bale i patrząc na swoją stopę, zaczęła dalej rozmyślać.

 

W wodzie trzeba być opanowanym, nie można wykazać ani krzty strachu bo wtedy biada i śmierć murowana. Trzeba zaufać i dać sobie radę z przeciwnościami.  Niezmienionymi ruchami wody- prądami morskimi, które mogą dać wiele trudności. Z oporem wody, z potężnymi falami czy nawet sztormem na morzu. Trzeba mieć stalowe nerwy, aż nawet trzymać nerwy na wodzy. Każdy jest sterem swojego okrętu, a do jakiego wyspy dopłyniemy to od nas zależy. Jedno jest pewne nie zawsze będzie łatwo, życie ma tyle przeciwności losu. Ale czy nie jest tylko jedno życie i warto poświecić coś. Dać sobie szanse bo być może to będzie to jedno najpiękniejszym momentów i przyniesie wiele szczęścia oraz spełnienia w dalszym życiu.

 

W co wierzysz? W co ja wierze?