sobota, 10 czerwca 2023

rozdział 47 Zagadka

 





Luiza biegła jak szalona przez wszystkie pomieszczenia w rezydencji. Otworzyła jedne drzwi, następnie drugie; zręcznie podskakiwała po schodach w dół.

-Jesteś tu Mina? -odezwała się zdyszana dziewczyna.

W oddali słychać było stłumiony głos posiadaczki tego imienia.

-Tak. Jestem tutaj na samym dole po prawej stronie.

-Musze ci coś powiedzieć, ale właściwie co teraz robisz? - zapytała z niedowierzaniem Luiza

-Aaa .. to coś specjalnego. Pozwól, ze przedstawię ci niezwykły, niepowtarzalny wynalazek – specjalna broń z właściwościami dymnymi i zagłuszającymi wybuchami. Pozwól, że Ci pokażę jak ono działa:

Mina wzięła głęboki zamach do tyłu, trzymając gorączkowo broń swojej w prawej ręce, wycelowała sam w środek worka z piasku, który był na lewym rogu pomieszczenia. Gdy sprzęt odpalił w mgnieniu oka powietrze zrobiło się gęste, a worek został przedziurawiony w kilku miejscach.

-Jeszcze trzeba go dopracować, ale idzie w dobrym kierunku.

-O jejku! To niesamowite! Naprawdę masz niebywale zdolności Mina!

-Odziedziczam talent po swojej matce.

-Może opowiesz coś o niej, rzadko o niej opowiadasz.

Mina westchnęła, schowała narzędzie do specjalnej skrzyni, usiadła na pobliskim krześle, popatrzyła na Luizę i zaczęła mówić:

-Nie pamiętam zbyt wiele, wspomnienia już powoli wygasają, są mgliste. Jedno wspomnienie pamiętam wyraźnie. Zawsze jak coś nabroiłam opowiadała mi:

 

Życie jest jak klepsydra,

nigdy nie wiesz

ile Ci piasku (czasu) zostało.

A więc żyj tak, aby to było

Twoje ostatnie ziarenko piasku.

Żyj pełnią życia

i działaj, nigdy się nie podawaj!

 

Po tych słowach moja mama się uśmiechnęła, przytuliła i pocałowała w czoło. Nigdy nie dostawałam kary za złe zachowanie.- dziewczyna się rozmarzyła, nagle chciała zmienić szybko temat, nie chciała zbytnio wszystkiego wspominać- Jak tutaj weszłaś? Co takiego ważnego miałaś mi do przekazania?

-Tak, a.. otóż przechodzę do sedna miałam pewien sen.

-Sny bywają prorocze -przerwała Mina.

-Tak wiem, ale to całkiem coś innego. Miałam kiedyś coś podobnego. Sadzę, że ktoś próbował się ze mną kontaktować.

-Kto taki?

-Myślę, że to była Kate i potrzebuje naszej pomocy. Chyba nie wie jak dotrzeć do domu.

-Ona żyje? Gdzie może teraz być? Widziałaś coś jeszcze?

-Tak, widziałam jakiegoś mężczyznę był zamaskowany. Stał oparty o ścianę jakiegoś budynku , a na udzie trzymał srebrzysty miecz a może to była włócznia. Do końca nie pamiętam tego szczegółu. Widziałam zwierzęta te co kiedyś Riski. Według mnie to oznacza tylko jedno ona była w siedzibie Bezimiennego, ale i tak nie wiemy jakie mają teraz zamiary.

-Masz racje Luiza to może byś zasadzka.

-A jak jednak nie? Może Kate potrzebuje pomocy?

-Czemu Ci tak zależy na niej? Przecież od początku nie darzyłaś ją sympatią.

-Pamiętam jakie były nasze relacje, ale to nie oznacza, że życzyłam jej coś najgorszego i najstraszniejszego. W tym przewidzeniu wydawała mi się jakaś zagubiona i zupełnie inna.

-Co to znaczy?

-Jakby jej osobowość była odmienna od wcześniejszego, nie miała swojej pewności siebie i decyzyjności. Myślę, iż swoje przeszła. Była świadkiem czegoś większego, a jej doświadczenie może się okazać pomocne. Jednak mam pewne obawy.

-Jakie?

-Niepokoi mnie ten mężczyzna w widzeniu. On skrywa coś tajemniczego toteż czasami złowrogiego.

-Dlaczego z nią jest? Czy w tym śnie coś słyszałaś, coś jeszcze przekuło Twoją uwagę? Może orientujesz się w jakim są w miejscu?

-Nie mogę sobie nic przypomnieć. Wiem, że jest jeden sposób, aby to przełamać i wejdź moją podświadomość. Tylko jest jeden problem, potrzebuje kogoś?

-Mnie?- zapytała radośnie Mina.

-Niestety nie, potrzebuje swojego nauczyciela, który był przy mnie na początku, który opowiedział mi o wszystkim, a ja niczego nie byłam świadoma. Byłam jak dziecko we mgle.

-Kto to taki? Znam go?

-Ludomil, mój dziadek go bardzo dobrze zna.  Ludomil jest bratem mojej zmarłej babci.

-Jak go odnajdziesz?

-Postarałam się go przywołać siłą umysłu.

-A nie lepiej, abyś porozmawiała ze swoim dziadkiem? Istnieje szansa, że doskonale wie, gdzie teraz się znajduje Ludomil.

-Masz rację. Lepiej nie prowokować sił umysłu. Bitwa miała się zacząć lada chwila; a Bezimienny może powodować różne podejrzane pułapki, a sen jest jedno z nich.

-W końcu mówisz rozsądnie Luiza.

Luiza uśmiechnęła się porozumiewawczo do Miny i szybki krokiem ruszyła w kierunku schodów. Pokonywała je bardzo energicznie. Włosy miała związane w ciasny kucyk, ubrana była białą zwykła jedwabną koszulkę i jasne jeansy. Buty miała zwykłe ciemne adidasy. Sama była zaskoczona, że jej kroki były ledwo słyszalne, mimo, że bardzo przyspieszyła. Przy tej gonitwie myśli co chwile błądziła po korytarzach, ostatnio dziadek zmienił miejsce swojego gabinetu. Wcześniejszy nie podobał mu się, jak twierdził był zbyt jasny i urokliwy. On szukał bardziej męskiego rewiru pasujący do jego osobowości.

Luiza w końcu po upływie kwadransa odnalazła właściwe drzwi do gabinetu swojego dziadka Juliusza Seweryna van Bena. Zapukała niepewnie trzykrotnie, usłyszała dziwne i stanowcze rozmowy. Niepewne weszła do środka. W pomieszczeniu zasłony były zasłonięte, sięgały od sufitu , aż pod samą podłogę były w kolorze ciemniejszego granatu, przez to nie dawały żadnego światła słonecznego Wdo wnętrza. Na biurku paliła się jedna lampka naftowa.

-Musisz opowiedzieć co tam się wydarzyło w końcu, nie możesz tego nie pamiętać. To jest bardzo istotne dla tej sprawy! … ooo wnuczko co tu robisz?- zapytał zmieszany dziadek, chowając szybko pergamin do szafki.

-Przyszłam nie w porę?- zapytała się dziewczyna

-Ależ nie, a skąd. Tylko nie sądziłem, że odwiedzisz starego dziadka- roześmiał się, puszczając oczko do wnuczki.

Z poświaty lampy wyłoniła sie znana postać dla Luizy.

-Szukałam Cie, właściwie miałam prosić dziadka, aby wskazał mi gdzie się znajdujesz. –odezwała się Luiza do gościa

-Tak sądziłem, że mnie będziesz szukała.

Dziewczyna podbiegła i przytuliła się do (nie)znajomego przybysza był to  nie kto inny jak Ludomil. Odezwała się do niego szeptem na ucho podczas przytulenia.

-Miałam bardzo ważny sen, musisz mi pomóc.

Gdy tylko wydobyli się z objęć Ludomil przytaknął twierdząco Glowa w kierunku dziewczyny, dziadek widząc tą panująca sytuacje speszył się i odpowiedział tylko

-Widzę, że macie bardzo ważne sprawy i pewne zadania do zrobienia, działajcie zatem i wskazał im drzwi do wyjścia.

Pokiwali głowami i ruszyli ku wyjściu, znajdując idealne miejsce do przedyskutowania pewnych spraw w pobliskiej szklarni zielarskiej.

-Co się dzieje- zapytał

Luiza bez ogródek wszystko wyjaśniła swojemu nauczycielowi co takiego jej się śniło, jak miała wrażenie że ktoś jednak próbuje z nią skontaktować. Powiedziała wszystko co pamiętała, ale też nie pominęła czego się obawia oraz co od niego oczekuje.

-Wiesz, że to nie łatwe zadanie, to taka niewątpliwie pewna zagadka.

-Tak wiem, ale jeśli nie spróbujemy to może okazać się , że Kate potrzebuje pomocy i jej nie dostanie. Wiem również jak małym czasem dysponujemy. Moje moce coraz bardziej się wzmocniły, a ten przypadek może być bardzo kluczowy.

-Kiedy chcesz zacząć?

-Jak najprędzej, choćby teraz.

Ludomil popatrzył na całe pomieszczenie w szklarni. Dostrzegł dwie skrzynie, poprosił, aby dziewczyna usiadła, a on zaś usiadł naprzeciwko niej na swojej skrzyni.

-Więc zaczynajmy.

Początki były bardzo trudne, nie mogła wejść dogłębnie swojej podświadomości. Potem zaczęły się różne trudności takie jak nie znalezienie odpowiedniego snu, pojawienie snów ujawnionych, potajemnych, marzenia senne. Wszystko nie szło jak po maśle. Po trzech godzinach była wykończona, ale wiedziała, że w tej chwili nie może się podać. Płakała z niemocy, darła, krzyczała jak zjawiały się koszmary; nie mogła opanować swoich kończyn. Jedynie miała zamknięte oczy i co chwile pojawiły się spazmy.

Po kilkudziesięciu próbach udało się znaleźć właściwy i ten ważny, istotny sen. Krok po kroku analizowali wszystko co tam się pojawiło; począwszy od scenerii, ubioru, zapachu, klimatu, wszystkich gestów, rozmów, podstaw, kolorów, aż w końcu usłyszeli głos Kate:

-Luiza jak mnie słyszysz pomóż nam, zaprowadź nas.

Z przerażeniem dziewczyna otworzyła oczy, patrzyła w dal obok Ludomila, on patrzył na nią uważnie na każdy ruch jej twarzy. W końcu tęczówki Luizy wróciły na normalny odcień.

Ludomil oznajmił dziewczynie:

-Potrzebują oni pomocy, coś ich goni, coś niebezpiecznego; ale ta osoba co jest obok niej, nie jest godna do zaufania.

-Znasz go ? Kim on jest?

-Otóż Ciebie zaskoczę to jest brat Beziminego, poznałam go po srebrzystej włóczni.-powiedział stanowczo Ludomil po czym opowiedział ich historie jaką znał.  

Dziewczyna zamarła przez dłuższą chwile, po czym przerażonym głosem zapytała swojego nauczyciela:

-To co robimy?