wtorek, 14 kwietnia 2020

Rozdział 44 Początek





Kate płakała przez niespełną godzinę. Furion ją uspakajał jak tylko mógł. Dziewczyna dygotała na całym ciele. W pewnym momencie skuliła się w sobie tak jakby chciała zniknąć z tego świata. Wspomnienia przyszły jak grom z jasnego nieba.


Za gwałtownie, za szybko, za nagle...

Łowca zielarzy złych podszedł do małej izdebki, która była kuchnią. Do glinanego naczynia przygotował wywar z ziół uspokajających, a następnie poddał je Kate:

-Masz wypij to. Ten napar Ciebie wzmocni i poczujesz się troszkę lepiej. Zaufaj mi.

Megan uniosła nieco głowę do góry, oczy miała całe spuchnięte od płaczu.

-Możesz mi zaufać. Nie zrobię Ci krzywdy.- mówił dalej Furion trzymając w rękach naczynie, następnie podał jej i usiadł naprzeciw niej w bezpiecznej odległości.

-Uwierz mi nie chciałem Ci tego mówić, ale to było nieuniknione. Pamiętaj że jesteś Kate zielarką emocji.Nikim innym. Jak myślisz dlaczego oni to zrobili? Co skłoniło ich do porwania Ciebie i utajnienie Twojego pochodzenia, sfałszowanie Twojej tożsamości?

-Nie mam pojęcia. Wiem jedynie, że jak byłam u nich to nie czułam się tam dobrze. Jedyną osobą,przy której czułam się bezpiecznie był Sytr. On mnie uczył na treningach, wspierał mnie...był wręcz za blisko. Bo on mnie...- dziewczyna zaczęła coraz bardziej szlochać. Furion poczekał aż dziewczyna się uspokoi i zadał nurtujące pytanie:

-A powiedz mi jak Ciebie traktował Bezimienny?

-Byłam dla niego obojętna, jak chyba dla każdego. Jedynie z tego co pamiętam, to bardziej rozmawiał z Sytrem, Opirą, Oktavią oraz z Murder. Bezimienny ma dużo tajemnic. Mam jakieś dziwne podejrzenie co do Sytra, sądzę że coś go łączy z Opirą.

-Co niby ich łączy?

-Miałam takie wrażenie, że coś spiskują. Usłyszałam kiedyś jak się kłócili, ale dokładnie nie wiem o czym rozmawiali.

-A zmieniając temat opowiedz mi jakie były stosunki Bezimiennego wobec Murder?

-Nie wiem, ale niezbyt dobre. Powiadają, że raz go zagniewała i miała potężną karę. Wszyscy się jej boją, bo ma różne humory. Najlepiej nie wchodzić jej drogę.

Furion westchnął. Doskonale wiedział jakie losy miała Murder- jego siostra przyrodnia. Tylko nie wiedział jak to się potoczyło, że Bezimienny ją odnalazł.




Po kilku tygodniach jak kobiecina podarowała Furionowi drogocenny skarb- srebrzystą włócznie. Pojawiła się ona znowu ważną wiadomością do niego.
-Słuchaj teraz uważnie co do Ciebie teraz rzeknę. Nastąpią bardzo złe czasy dla wszystkich. Nie będzie wszystko takie same Furionie. Daleko na południe żyje straszliwa postać. Niby to dziecko, ale o złym i okrutnym sercu. Pozbawiona jest wszelkich wartości.
-Czemu o tej postaci mi opowiadasz, czyżby mam ją zmienić? Czy mam jej pomóc?
-Nie. To nie jest Twoje zadanie...bynajmniej nie teraz. O nie, ona narazie o Twoim istnieniu nie może usłyszeć. Chce Ci to powiedzieć gdyż to jest Wasza siostra przyrodnia zrodzona z Waszego ojca i matki niewiadomego pochodzenia. Wiedz na uwadze, że oboje z nich nie mieli czystej duszy. Nazywa się MURDER
-Mogłabyś opowiedzieć historię mojego ojca? Kto to jest? Jak to nie ma czystej duszy?
-Drogi Furionie jeszcze nie nadszedł ten czas, jeszcze nie nadszedł...
I znika jak się pojawiła jak obłok chmury.




Wtedy ostatnie wiadomości znów posłyszał Bezimienny. Chciał poznać tą dziewczynę, dowiedzieć się kim ona jest tak naprawdę. Możliwe, że miałby informację o swoim ojcu, poznałaby jaka była historia jego rodu. Bezimienny w pewnym czasie uciekł w otchłań, zabierawszy Oktavię. Następnie sam poszukiwał swojej przyrodniej siostry. Długo to trwało, ale w końcu ją odnalazł. Wyswobodził ją z rąk wieśniaków. Na początku była do niego nie ufna, długo musiał pozyskiwać zaufanie tak, aby jemu nie zagrażała.O tak Murder była najstraszniejszą postacią i wiele rzeczy, talentów pokazywała chełpiąc się dumą swojemu przyrodniemu bratu. Bezimienny wcześniej pozyskał swoich sprzymierzeńców Opirę, Sytra i innych. Zabrał ich swoje szeregi i tak od tamtego momentu powstali Zielarze Źli. Doszkalając się tym co umieli najlepiej.

Furion wrócił swoich wspomnień do rzeczywistości. Zapytał się Kate:

-Co wiesz o Oktavii?

-Niezbyt dużo, ale moja współlokatorka opowiada to i owo. Buzia jej się nie zamykała. Wspomniała, że to zielarka przebiegłości i jakże doskonała uczennica Bezimiennego. Podkreśliła to trzy razy. Opowiedziała mi, że słyszała pewne plotki, iż Bezimienny i Oktavia mają się ku sobie. Jednakże Oktavii dawno nie widziano na ćwiczeniach czy wspólnych zebraniach. Niektórzy mówili, że została ukarana. Inni, że jest ciężko chora na jakaś zakaźną chorobę. A niedawno usłyszałam po kryjomu- jak Pawlo powiedział do swojej dziewczyny Christany, iż Oktavia jest w ciąży. A ojcem jest sam Bezimienny. Ale nie wiem czy to prawda czy ten młodzieniec nie chciał przypadkiem zaimponować tej dziewczynie. Chociaż bardzo to jest dziwne, że od dłuższego już czasu nie opuszcza swojej kwatery. A ja miałam takie wrażenie...

-Tak?

-Miałam wrażenie, że oni chcą abym zajęła jej miejsce.

Furion był nieco zaskoczony tymi wieściami. Nie sądził, że aż tak sprawy się mają. Pamiętał Oktavie jak ją bronił przed bratem bliźniakiem, a ten uciekł jak tchórz by potem się zemścić. Zniknął pełen nienawiści i gryzoty. Zabrał też ze sobą Oktavie. Zabrał wszystko to co miało dla niego najważniejsze znaczenie. Nie dość,że zniszczył cały jego dobytek, jego ukochany las, mieszkańców na końcu chciał go pozbawić życia. Wiedział doskonale, że jeszcze pewne zadanie będzie mu dane. Ochronić bezbronną istotę.




-Jest jeszcze coś, nie wiem czy to ważne.

-Mów Kate wszystko jest istotne. Zdaje sobie sprawę, że mi trochę nie ufasz, ale ja nie jestem Bezimiennym wręcz jestem jego drugą stroną medalu. On wybrał zło, ja wybrałem dobro.

-Miewałam dziwne wizje, jakieś omamy. Jednakże kiedyś były one prawdziwe. Zbyt realne. Widziałam dziwną istotę, która szybowała w przestworzach, zabrała mnie do jednego miejsca, miałam jej pomóc. Gdy dotarłyśmy do celu zauważyłam w środku pomieszczenia szklany klosz, a w środku znajdowała się jasnowłosa dziewczyna. Miałam pewne przeczucie, że jakoś dobrze ją znam. Oprócz niej w środku znajdowała się roślina, która co parę minut rosła, a na samym czubku zewnątrz klosza był potężny pająk. Odstraszyłam tego pająka, rozbiłam klosz, wyciągnęłam dziewczynę na zewnątrz i uciekłam.

-Wiesz co to znaczy?

-Nie mam zielonego pojęcia. Nie wiem co to było, a potem od tamtego momentu działy się dziwne rzeczy. Wszyscy mówili mi że jestem INNA, miałam dziwne omamy. Jakieś luki pamięci chciały wybić się na powierzchnie. Czy to było prawdą? Czy to było naprawdę Furionie?

-Obawiam się, że tak.. I mam silne przeczucie że za tym stoi nie Bezimienny albo Sytr. Tylko nie wiem o co poszło.

-A ta dziewczyna ? Kto to był?

-To była. to była...jedyna i wyśniona przez zielarzy dobrych- Luiza.

-Cooo?




Jej oczom pojawiły się srebrzyste posągi, martwe pozbawione mimiki twarzy. Każde były umieszczone w różnych miejscach. Były nienaturalnych pozycjach jakby wystygłe. Miało się wrażenie, że ktoś je zaczarował i o nich zapomniał. Dziewczyna podchodziła do każdego z nich, chciała je dotknąć, ale one wtedy po prostu znikały.

Co to ma znaczyć? -pytała z myślach Luiza- Jaki tu sens? Jaka tu logika? Nie wolno dotykać jakby były jakimiś eksponatami w muzeum.

-Musisz o mało dziewczyno wiele się nauczyć. Masz niewiele czasu by odgadnąć co to jest. Jeśli chcesz ze mną stoczyć wojnę musisz bardziej się wykazać. Jak narazie widzę że strasznie jesteś naiwna i nie taka doskonała jak uważają zielarze dobrzy. Jesteś moim najsłabszym przeciwnikiem.

Dziewczyna się wzdrygnęła znowu poczuła fale zimna na swojej skórze, znów się jej zrobiło ciemno przed oczami.

-Jak widzisz pośrodku tej sali jest klepsydra ona odmierza Ci czas, a więc kombinuj. Gdy tylko piasek cały opadnie na dno i nie wykonasz tego zadania pozostaniesz tu na zawsze. Sen stanie jest Twoją śmiercią, nigdy już się nie obudzisz. A więc zaczynajmy zabawę.

-To dopiero początek Bezimienny!