Dziewczyna gorączkowo
myślała o wielu istotnych dla niej wydarzeniach. Życie pisze różne scenariusze.
A każdy z nas czuje się jak w teatrze. Ma zagrać jakąś scenę, jakąś historie i
za chwile rozpłynąć się powietrzu. Można snuć, że zostawiamy po sobie jakiś
ślad. Jesteśmy inni, może są podobieństwa w wyglądzie, ale nie ma dwóch takich
o takim samych charakterze, zwyczajach, obyczajach, sposobu życia czy myślenia.
Każda istota ma jakieś zainteresowania czy nawet zdolności. A nawet ma je
kilka, kilkadziesiąt. A to Luiza sobie ma. Wie doskonale, iż ma ogrom
zdolności, umiejętności i nikt temu nie przeczy, a wręcz przeciwnie. Oni w nią
wierzą. A czy ona sama w siebie wierzy? Czy może jest krucha jak porcelana? Czy
nie za bardzo emocje nad nią górują? Tłumiąc wszystko to co ważne. Nie dając
miejsca do rozsądku, który wręcz próbuje jej wykrzyknąć:
"Walcz
dziewczyno! Ja poskromie Twoje serce. Uratuj cały ten bajzel"
Długo zaczęła
rozpamiętywać jak tutaj się teraz znalazła. Jak dużo przeszła i jak wiele może
się jeszcze wydarzyć. Nawet nie spostrzegła, że woda w bali zrobiła się bardzo
zimna. Ocknęła się z przemyśleń wtedy gdy zobaczyła jak zbladła jej skóra i
pojawiła się gęsia skóra na jej ciele. Zaczęła dygotać. Pospiesznie wyszła z
bali i przykryła się szczelnie ręcznikami i grubym kocem. Ubrała swoją ulubioną
jedwabną sukienkę o zielonkawo-oliwkowym odcieniu Zaczęła czesać swoje długie
blond włosy tak jak niegdyś jej babcia czyniła. Gdy skończyła wykonywać tą
czynność, udała się na dół do jadalni,
Przy stole krzątała
się córka Teda Alchemika, Mina. Dziewczyna była radosna, że ojciec znowu jest
wśród niej i nic złego nic mu nie grozi. Zdaje sobie sprawę jak wszystko się
zmieniło, nie jest tak jak wcześniej. Bliska jego sercu osoba bardzo się
zmieniła. Ojciec boi się swojego własnego cienia. Sprawdza trzykrotnie czy jest sam w swoim gabinecie. Czy jest
podglądany, podsłuchiwany, manipulowany. Bardzo przeżył wcześniejsze
wydarzenia z porwania, prześladowania, i przesłuchiwania. On zaś też niewiele
mówił o tamtym epizodzie jakby chciał ją wymazać korektorem. Ta historia jednak
zostawiła głęboki ślad w jego psychice i zachowaniu. Stał się bardziej
przewrażliwiony wręcz zwierzęcy. Jadł szybko pospiesznie tak jakby ktoś za
chwile miałby zabrać mu jadło. Za chwile chowa się pod stołem cały dygocząc
trzymając w ręku drewnianą łyżkę i jak ktoś się zbliża to wymachuje sztućcem na
ślepo. Nie wiadomo jeszcze do kiedy to będzie trwało. Wydaje się jakby z dnia
na dzień jest całkiem inaczej, troszkę lepiej, normalnej i jakby spokojniej.
Choć co prawda zdarzają się coraz poważniejsze i groźne incydenty. Mina
wszystko cierpliwie znosi, kocha swojego tatę i zrobi wszystko, aby wrócił do
zdrowia fizycznego, psychicznego jak i duchowego. Będzie trwała u jego boku i
na razie na żadne wybryki, wygłupy czy własne mikstury sobie na nie pozwoli. Do
czasu... Jakoś to wszystko musi sobie pogodzić. Wie, iż ma niesamowite
zdolności po swoich rodzicach i wiele może osiągnąć. Tylko, że teraz ma inne
priorytety. Wszystko się zmieniło w mgnieniu oka.
-Dzień dobry Mino! Wcześniej
wstałaś.-odezwała się Luiza, odrywając dziewczynę od przemyśleń
-Witaj, siadaj, rozgodź się.
Zaraz przyniosę pieczywo, masło, dżemy, ser...
-Nie zaprzątaj sobie w tym głowy.
Ja wiem gdzie jest wszystko. Siadaj proszę ze mną i pogadaj. Za mało spędzamy
czasu.
-Tak, jasne.- odpowiedziała
krótko Mina, siadając na małym stołku naprzeciw Luizy. – O czym właściwie
chciałaś ze mną pomówić?
-Wiele zagadnień i tematów
przechodzi mi przez mój umysł. Długie oczekiwanie, presja i dokładniej mówiąc
głęboka odpowiedzialność na mnie czekają. Zbyt mało czasu. Za dużo pytań i za
mało czasu na odpowiedzi, a właściwie mówiąc na przygotowaniach- odpowiada
pośpiesznie Luiza- Wiem, że Tobie jest ciężko i nie pojmuje jak sobie z tym
wszystkim radzisz. Ale jestem pełna podziwu jak wszystko podporządkowujesz.
Zauważyłam również jak wcześniej wymykałaś się do pracowni swojego ojca.
-Jesteś bardzo spostrzegawcza-
oznajmiła twardo Mina.
-Mino, nie mniej mi tego za złe.
Po prostu chce Ciebie chronić.
-Już to wielokrotnie słyszałam.
Nie potrzebuje opieki, sama sobie świetnie radzę, ale to nie muszę Tobie mówić.
Bo jak co, to też żyjesz sama i doskonale sobie wszystko ogarniasz. Każdy z nas
ma wzloty i upadki, ale musi iść przed siebie, nie może zwolnić czy się poddać.
Świat jakim żyjemy jest okrutny to nie bajka opowiadana z dzieciństwa. Ja mam
swoją ostoje i jest nim laboratorium mojego taty i tam czuje się bezpiecznie.
Tam szukam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, zagłębiam się tajniki i
wiedzę. Chłonę to całą energią, cała sobą. Tam czuje po prostu że żyje.
-Pięknie to ujęłaś, dziękuje Ci,
sprawiłaś że teraz słusznie podejmę pewne decyzję. Tak, tak już za kilka dni
wyruszam na poszukiwania pozostałych zielarzy. Musimy się zjednoczyć,
rozplanować plan i mocno się przygotować. Muszę Ciebie o coś poprosić.
-Tak, słucham
-Pomożesz nam. Opracujesz broń do
walki z Bezimiennym. Twoje możliwości oraz zdolności są na wysokim poziomie.
Oczywiście po kryjomu i ani słowa nikomu o takim przedsięwzięciu. Wiem, że i
też chcesz zaatakować przeciwnika za to co Wam zrobił i jak wykorzystał Twojego
członka rodziny. Twoja pomoc będzie nieoceniona.
Minie zaświeciły się oczy jak
świetliki, uśmiechnęła się tajemniczo. Miała szanse zemścić się na osobie,
która skrzywdziła jego ukochanego schorowanego ojca. Nie zrezygnuje z takiej
okazji i jest wdzięczna Luizie za tą propozycję. Czuje napięcie z podniecenia.
W myślach zaciera ręce do pracy.
-Czy chcesz omówić tą broń w laboratorium?
–zapytała gorączkowo Mina
-Tak z chęcią! Ściany czasem mają
uszy –odpowiedziała Luiza zabierając pośpiesznie rogalik z dżemem, udając się szybkim
krokiem za Miną na dół do skrywanej tajemnicy pomieszczeniu. Tam omówi
wszystkie przydatne szczegóły, które wpadły do jej głowy jak tylko zobaczyła
Mine przygotowującą śniadanie. Nie żałuje tej decyzji, a wręcz jest
podekscytowana. Ma w końcu jakiś plan i cel. Już zaczęła się bitwa, już za
niedługo stanie oko w oko tym, który powoduje zamęt i zniszczenie.
***
-Kate! Kate! Zbudź się, prędko!-
wołał pospiesznie Furion, wyrywając dziewczynę ze snu.
-Cooo.. co się dzieje?!
-Musimy ruszać i to teraz, już
natychmiast. Pogoń jest zaraz za nami! Musimy udać się bezpieczne miejsce.
-Znasz takie miejsce?- Zapytała
dziewczyna, która zabierała szybko wszystkie rzeczy i zacierając ślady.
-Musimy znaleźć Luize zanim
będzie za późno.
-Jak za późno ?
-Zanim nie wyruszy poszukiwaniu
kolejnych zielarzy do walki. Kate musisz ją odnaleźć. Opowiadałaś mi, że
pomogłaś jej jak była w niebezpieczeństwie. Uważam iż jesteście głęboko ze sobą
związane.
-Dlaczego tak uważasz? -zapytała z niedowierzeniem dziewczyna
-Tego na razie nie mogę zdradzić.
Jeszcze nie teraz.. Spieszmy się, nie mamy czasu do stracenia!
Furion pomógł Kate wsiąść na
Riska i sam wszedł na swojego. Wydał okrzyk, a zwierzęta szybko pognały co sił
mieli w kopytach.
Mijały dni, tygodnie... Dziewczyna
czasem nie wiedziała ile czasu upłynęło jak pomogła tajemniczemu nieznajomemu uwolnić
się i jak on ją uratował z rąk oprawców. Sama nie była świadoma co wokół niej się
dzieje. Zrobili jej pranie mózgu, zmazali jej cała przeszłość, kłamiąc
opowiadali jaka w przyszłości będzie waleczna i niezwyciężona. Znowu zobaczyli
jakąś opuszczoną wioskę bez żadnych ludzi, niektóre domostwa zostały spalone doszczętnie,
nie było ani zwierząt ani ludzi. Ile jeszcze takich obrazów ujrzy? Co tu się
dzieje konkretnie.
-Kate. Teraz musisz mi pomóc, wejdź
swój umysł, swoją podświadomość. Skontaktuj się Luizą. To jest ważne! Znajdź
ją.
-Dlaczego chcesz ją odnaleźć?
Dlaczego to takie pilne? Może potrzebujesz tych informacji aby ją dopaść.
Jesteś jednym z nich? To kolejna sztuczka, dałeś mi zaufanie opowiedziałeś
jakoś banalną bajeczkę i knujesz za moimi plecami? Może stoisz ramie w ramie ze
swoim bratem? – zbombardowała Kate pytaniami zaskoczonego Furiona.
-Czy uważasz iż jestem jednym z
nich? Uważasz że jestem do tego zdolny? Gdyby tak było inaczej bym postąpił,
inaczej zareagował. Jak mam dowiedź prawdę?
-Nie wiem Ty mi powiedz.
Furion popatrzył na zdenerwowaną
dziewczynę, wyciągnął swoja włocznie i podał do jej rąk.
-Spójrz na nią dokładnie i wtedy
ujrzysz prawdę.
Kate w milczeniu przez dłuższą
chwile obserwowała intensywnie na włócznie i wtedy rozbłysło jaskrawe światło.
***
-Luiza zielarko miłości i wytrzymałości,
słyszysz mnie? Potrzebuje Twojej pomocy.
Jestem w niebezpieczeństwie, pomóż mi znaleźć drogę do domu.
-Kto mnie wzywa?
-Kate zielarka emocji. Zaginiona,
pozbawiona przeszłości. Uratuj mnie. Uratuj nas wszystkich. Zaprowadź mnie do
domu, proszę Cię. Oni mnie przetrzymywali, oni mnie wybrali, uratuj moją duszę.
Razem możemy go pokonać, znam jego słabości. Nie miej już do mnie urazy. Zostawmy
wszystko w tyle i budujmy razem teraźniejszość.
- Kate! Kate! Chodź do domu. Już czas...