piątek, 1 grudnia 2023

Rozdział 52 Krok do przodu

 


Sytr trener zielarzy zaczął pilnie trenować swoich podopiecznych. Był dla nich surowy i coraz bardziej wymagający. Zachowanie Bezimiennego w stosunku do Sytra, zrobiło na trenerze piorunujące wrażenie. Otrząsnął się po tych wydarzeniach. Był zły na siebie po prostu, że Megan (Kate)  nie była wobec niego posłuszna. Czuł coraz bardziej rosnące upokorzenie, musiał zyskać szacunek, który tak szybko stracił. Zdawał sobie sprawę, że czeka go ogrom pracy nad sobą i innymi. Też wiedział doskonale, że nadejdzie taki moment jak się zemści. Stanie w oko w oko z Furionem oraz Kate i pozbawi ich wszystkiego. Odzyska swoje imię oraz honor wśród zielarzy złych. Był wściekły jak szpiedzy wrócili po paru miesiącach z niczym. Tłumaczyli jak depczyli im po pietach, aż pewnym momencie zniknęli bez śladu. Czekali dosyć długo z nadzieja, iż się wyłonią ze swojej kryjówki. Ale niestety nic takiego się nie wydarzyło. Wraz z odczuciami Sytra Bezimienny też był niezadowolony. Postawił uzbrojenie i swoje dzielne wojsko zielarzy złych jako swój priorytet. Nazajutrz wezwał swój odział działań bojowych na pilną naradę. W oddziale w tym byli Murder, Sytr, Opira oraz Oktavia, która była stanie błogosławionym, ale chciała uczestniczyć w tej naradzie jak i chciała wziąć czynny udział w walce. Bezimienny zaczął bez żadnego pozdrowienia czy dziękując za przybycie:

- Zebraliśmy się tutaj, gdy jak wszyscy wiemy jak przed paru miesiącami uciekli nam nasi więźniowie: niejaka Megan zwana wcześniej jako Kate, która była zielarką dobrą, ale dzięki naszym doskonałym usunięciu pamięci stała się utalentowana zielarka złą i była pod skrzydłami Sytra w dosłownym tego znaczeniu. Oprócz niej ulotnił się mój brat Furion, który nie powinien istnieć bo ma inna perspektywę na doznania i światopogląd nie pasujących do nas. Plugawi moje imię, moją krew! – zawarczał Bezimienny w ostatnim swoim zdaniu.

- Gdybyś Sytr zaspakajał idealnie swoją podopieczną to by nie uciekła z pierwszym lepszym mężczyzną. –odparła zgryźliwie Murder do Sytra.

-Zamknij się plugawo żmijo, zajmij się lepiej swoimi zwierzątkami bo czekają na twoje tortury.- odrzekł gniewnie Sytr.

- Murder ma całkowitą rację, gdybyś może tą kotkę rozkochał tak jak chciałeś to by była u Twojego boku- odparła podstępnie Opira.

- Nie pora na jakieś rozdrapywanie ran. Czasu nie zmienimy. Jesteśmy teraz w trochę innej sytuacji. – wtrąciła się Oktavia do tej krótkiej wymiany zdań.

- Kolejna się znalazła przebiegła, która swoim sprytem osiągnęła to co chciała. – złośliwie powiedziała Murder.

- Zamilcz lepiej Murder, bo pośle Ciebie tam gdzie niedawno jeszcze byłaś. Stałaś się coraz bardziej zaczepna. Lepiej abyś w walce miała więcej zgryzoty i nie czekała na czyjąś pomoc- upomniał ją Bezimienny.

- Tak Panie, wybacz moje kąśliwe uwagi. – Murder okazała udawaną skruchę przed Bezimiennym.

Władca zielarzy złych nie zareagował na zachowanie zielarki okrucieństwa. Popatrzył na wszystkich zebranych i wyniośle odparł :

- Słusznie Oktavia rzekła. Jesteśmy w innej sytuacji. Jak wiecie lub nie wiecie Furion posiada srebrzystą włócznie, która ma ogrom właściwości. Bez niego on jest nikim, ale z jego mocą jest potężniejszy i może nam przysporzyć wiele kłopotów. Musimy przyspieszyć nasze działania w celu przygotowania do walki z zielarzami dobrymi oraz samą Luizą. Ale tym się nie przejmuje. Ta dziewczyna ma za mało sprytu i czasem czuje jej lękliwość. To powoduje jak słabą jest istotą tak samo jak jej rodzice. Zajmie się tym ja będzie to dla mnie rozgrzewka nim skończę z Furionem. To jest nieuniknione. Brat stawi się przeciwko swojemu bratu. Furion odzyskał rozum i podjął się już ważnego wyzwania, pora na Was zielarki złe na wasze kroki oraz działania. Zatem do dzieła, wiecie co macie robić. –odparł Bezimienny.

Zanim wszyscy poszli Bezimienny wezwał do Ciebie Oktavie.

- Lepiej, abyś nie pokazywała się na tych zebraniach bo wstyd mi przynosisz. Mamy razem dziecko, ale to nie oznacza, że będę się bronił na każdym kroku. Nie jestem taki miękki jak uważasz. Wiedz tylko że na walkę Ciebie nie wysyłam. Możliwe, że staniesz do bitwy jak do tej pory urodzisz mojego pierworodnego. Oprócz niego, nic nas nie łączy, zrozumiałaś?

- Tak Panie - odparła Oktavia zgrzytając zębami z nerwów i ściskając mocno pieści, aż do krwi.

- Znakomicie, teraz możesz odejść.

 

 

 

Luiza widziała Kate i Furiona tak wyraźnie, jakby byli prawdziwi. Gdy spojrzała na ogień zobaczyła ciemność. Krzykiem zerwała się z posłania na równe nogi. Do jej pokoju przybiegli przerażeni jej dziadek wraz z Ludomilem.

- Co się dzieje? Ludomil to za długo trwa.

Dziewczyna z nagłym wybuchem paniki, rzekła:

-ONI SĄ… ONI SĄ… W MIEJSCU ZEN.

- Jacy oni? –zapytał Juliusz Severyn van Ben

- Kate i Furion.

- Znalazłaś ich Luiza? – zapytał z nadzieją Ludomil, nauczyciel zielarzy dobrych.

- Tak byłam w tym miejscu.- oznajmiła Luiza i wszystko opowiedziała.

- Nie ma chwili do stracenia trzeba ruszyć by ich odnaleźć- powiedział Ludomil

- Nie! – orzekł gniewnie dziadek Luizy- To może być zasadzka, tego jeszcze nie wiemy. Czas najwyższy, aby Luiza poszła z Tobą Ludomirze szukać zielarzy dobrych, aby stworzyć Armię. Już czas.

- Ale.. ale co z nimi będzie? – zapytała przerażona dziewczyna

- Jeśli są w tym miejscu to są bezpieczni. Nie bez powodu Furion odnalazł to miejsce i schronił Kate. Bo sądzę, że zrobił to wyłącznie dla niej. Teraz nie możesz kontaktować się z nią to zbyt ryzykowne dla Ciebie jak i dla nich. Zajmij się swoją misją. Jak odnajdziesz i stworzysz swoją Armię to wtedy będziecie mogli ich szukać. Teraz to Ciebie coraz bardziej pochłania i tracisz sporo energii.

- Luiza, posłuchaj uważnie swojego dziadka, on ma stu procentową słuszność. Rozmawiałem z nim, że jesteś coraz bardziej gotowa, aby zrobić kolejne kroki naprzód. Wróg się nie zatrzymuje, on gna do przodu. Musimy być w ramie w ramię, a nawet byś lepsi od niego.

- Będziesz ze mną podróżować Ludomirze? –zapytała Luiza

- Tak, oczywiście. Znam doskonale świat, wiele przeszedłem. Wiem mniej więcej jak szukać zielarzy dobrych, którzy są ukryci i czekają na swój los. To nie jest łatwe zadanie, wiele usłyszymy i wiele zobaczymy jak matki, ojcowie będą się musieli pożegnać ze swoimi pociechami. Jak wiele łez zostanie wylanych na żyznej ziemi. Z kolei potem powstanie nadzieja na lepsze jutro, pokonanie wszelkiego zła i uratowanie doliny Amunt przed zagładą.

- Zatem dobrze, ruszajmy więc, choćby dzisiaj. –odparła Luiza pakując wszystkie swoje niezbędne rzeczy do plecaka.

- Poczekaj Luiza, zabierz moje wynalazki, które stworzyłam. – powiedziała pospiesznie Mina, przybiegając do swojej przyjaciółki i dając jej swoje „małe” wynalazki.

 

 

Kate była oszołomiona tym pocałunkiem Furiona. Czuła się inaczej, czuła wewnętrzny spokój i radość. Patrzyła na niego całkiem inaczej. Imponował jej swoją siłą, niezależnością, męskością, swoim charakterem oraz pewnością siebie. Widziała jak się zachowuje wśród zwierząt i roślin. Czuł się tak swobodnie jakby był swoim domu. Niesamowicie kochał przyrodę z całego serca i dawał im należyty szacunek. To wzbudzało dziewczynie większy podziw do tego mężczyzny. Nie czuła się jak w klatce. Poznała co to ból i cierpienie. Największe zło jakie stworzył wobec niej był Sytr. On pozbawił jej tego co miała najcenniejsze i prawdziwe. Nie mogła z tym nic zrobić. Ukradł, ośmieszył, upodlił, a co najgorsze próbował wszystkiego aby ona go pokochała. Wszystko to pamiętała. Pojawiały się u niej koszmary senne, ale Furion był w pobliżu i ją uspokajał dotykając jej policzka i włosów, głaskał delikatnie oraz uspokajającym głosem powodował, że się wyciszała. Jedno jest zadowolona, ze wyrwała się im i nie sprawili, aby stała się zielarka złą. Te doświadczenia sprawiły iż zbliżyła się do Luizy, która wcześniej uważała za rywalkę. Nie potrzebnie. Teraz wiedziała , że to było dziecinne zachowanie.  Zdała sobie sprawę jaki Bezimienny jest okrutny bo widziała do czego jest zdolny. Dlatego też chce pomóc Luizie zielarce miłości i wytrzymałości.

środa, 15 listopada 2023

Rozdział 51 Miejsce ZEN

 




-Czy Ty uważasz, że zwariowałam? Przecież doskonale widzę co tutaj jest.

-Luiza, słuchaj mnie, ja tutaj nic nie dostrzegam tylko pusty dziennik.

Wtedy dziewczyna się ocknęła, zrozumiała, że to jej moc dostrzegania rzeczy ponad swoją świadomość. Nie chciała niepokoić Erica, tylko orzekła, iż możliwe nie ma tutaj nic. Odparła również, że zabierze ze sobą ten „pusty” dziennik, aby móc spisywać ważne dla niej informacje. Pożegnali się zatem, a dziewczyna ruszyła prosto do swojego azylu. Po drodze na krętych schodach minęła Minę.

-Słuchaj Luiza, wykonałam znów przełomowego okrycia. Stworzyłam pył rozproszenia w celu zamaskowania przed napastnikiem.

-Mina, jesteś doskonała. Wykonujesz solidnie swoją pracę, będziemy mieć niepowtarzalną broń do walki z Bezimiennym. Jeszcze i tak wiem, że wiele pracy przed nami.

-Wiem droga Luiza, idę zrobić jeszcze pewne testy , do zobaczenia później.

Gdy Mina zniknęła z oczu Luizy, dziewczyna spojrzała na dziennik, trzymany troskliwie swoich ramionach i pomyślała: „Pora i na moją ciężką pracę” i ruszyła prosto do swojego pokoju, uprzednio zamykając drzwi. Zapaliła lampę naftową. Podeszła do swojego biurka, uporządkowała go i zaczęła wertować księgę.

Znalazła ciekawe informacje o pewnych miejscach, były też wzmianki o miejscu gdzie wychował i spędził dzieciństwo Bezimienny i także Furion. Dziewczyna dalej szukała dla niej istotnej dla niej wiadomości o ukrytych miejscu z jej marzenia sennego. Wiedziała, iż ta okolica jest bardzo najważniejsza i da wiele dla niej odpowiedzi. Wertowała dalej kolejne strony. Dziewczynie wydawało się, że ta książka nie ma tak wiele stron. Nie była taka dla niej za ciężka. Po pewnym czasie czuła ból w palcach po szukaniu informacji, oczy zaczęły jej piec. Nie mogła się teraz podać snu, dopóki nie znajdzie tego czego szuka. Czuła po sobie szaleństwo, myśli jej kłębiły się w głowie, gałki oczne poruszały się od lewej do prawej strony, ręce zaczęły jej dygotać z powodu zmęczenia. Już nie pamiętała kiedy ostatnio się położyła, kiedy tak spała bez istotnego oczekiwania pewnych wskazówek. W końcu coś znalazła:

Istnieje pewne miejsce, choć aczkolwiek nie dla wszystkich będzie poznane.

Miejsce te może być dla kogoś wyrocznią, ostoją, przestrzeniem, położeniem geograficznym, kultem, wyciszeniem, zagłębieniem się w swoje jestestwo.

Wybierz sam kim dla Ciebie będzie, ale jego wyglądu nie zmienisz.

Wśród gęstego lasu, wśród wodospadu, wśród jaskini, wśród kwiatów i zieleni, wśród ciszy i gwaru leśnych stworzeń…

Osoby o czystych duszach znajdują i wkroczą w te miejsce, aby poznać i zrozumieć sposób swojego życia, aby móc w pełni skontrolować oraz opanować swe własne myślenie.

Miejsce ZEN.

 Dziewczyna zastanawiała się jak te miejsce może odnaleźć. Po upływie kilku minut zasnęła błogim snem. W śnie znowu zobaczyła te miejsce, miała przeczucie, że ona tam jest w samym środku miejsca ZEN. Wszystko wyglądało tak jak zobaczyła po miksturze zielarskiej. Zrobiła kilka kroków do przodu. Pierwsze co spostrzegła, że stąpa tam boso, przeżywa różne doznania nawierzchni. Czuła jak idzie wzdłuż trawy, a poranna rosa łaskocze jej nagie stopy. Przymknęła oczy i nabrała świeżego powietrza przez nos, a następnie spokojnie głęboko wypuszczała z ust. Promiennie słoneczne muskały jej policzki oraz nos; a uszy zaspakajały się melodią natury: szczególne brzęczenie owadów, delikatnych uderzeń skrzydeł ptaków; usłyszała płochliwa mysz leśna tylko szybko umknęła do swojej nory. Szła dalej przed siebie, coś jej mówiło, aby się nie zatrzymywała i żeby szła w danym kierunku. Po zaledwie kilkunastu minutach usłyszała szum wody i zobaczyła wodospad. Nagle spostrzegła czarny punkcik i z ciekawości szła w tym kierunku. Przyspieszyła coraz bardziej swój żwawy chód i zauważyła jaskinie, a w środku był blask światła. Odwróciła się przed siebie, aby sprawdzić czy nie została przyłapana, że ktoś miał czelność wejść dane terytorium. Nikogo nie zobaczyła, przełknęła ślinę i ruszyła do środka w jaskini. Delikatnie stawała swoje stopy, uważając, aby się nie skaleczyć przez wystające głazy i skały. Poruszała się coraz zwinniej i zwinnej w kierunku migoczącego światła. Nagle ku jej oczom ukazały się duże cienie na przeciwległej ścianie, ale zorientowała się szybko, iż te cienie powstały przez zapalone ognisko. Podeszła bliżej, chowając się ostrożnie i zobaczyła dwie postacie: Kate i jasnowłosego mężczyznę, który był umięśniony, wysoki o delikatnych rysach twarzy. W jego ręku spojrzała lśniła srebrzysta włócznia. Po upływie paru minut z oszołomienia spojrzała na rudowłosą Kate, która siedziała blisko paleniska i patrzyła nieruchomo na języczki ognia.

 

 

 

Furion był trochę zniecierpliwiony, już minęło sporo czasu jak Kate weszła w trans. Przygotowali od samego świtu palenisko, znaleźli odpowiednie zioła; które to wrzuciwszy po całej jaskini unosił się zapach zielarskiej mikstury,. Kate już teraz bez żadnych problemów podała się w transie. Nie było tak jak wcześniej, że było strasznie dużo prób, a efekty stawały się coraz mizerniejsze. Dziewczyna w sposób przemyślany skupiła uwagę Luizy na wykonaniu tej samej mikstury i zobaczeniu tego cudownego miejsca i co z tym się wiąże znalezieniu ich i zaprowadzeniu do domu. Jednakże dni mijały, a Kate stawała się coraz bardziej nerwowa. Chodziła tam i z powrotem, a jej myśli mówiły jej, że znowu zawaliła robotę. Martwiła się, że Bezimienny pochwycił ich połączenie i że teraz będą zgubieni. Łowca zielarzy po kilku namowach zgodził się na kolejną próbę. Zdawał sobie sprawę, że kolejne połączenie jest zbytnio ryzykowane i wiele wysiłku oraz wewnętrznej mocy wyczerpie dziewczyny, ale nie mieli innego wyjścia. Nie mieli żadnego innego planu. Mogliby co prawda tutaj zostać na stale, żyć razem i czerpać z tego miejsca radość i poczucie spełnienia. Furion taki nie był, kochał las i otoczenie, czuł się jak w domu, ale myśl że jego rodzony brat Bezimienny zrobi wiele zła na świecie, wiele krzywd powstanie i bólu było to zbyt wiele. On musiał go powstrzymać, znał go ja swoją kieszeń. Bał się tylko jednego, ale nikt na razie o tym nie mógł się dowiedzieć, nie mógł nawet o tym myśleć, nie teraz i nie tej chwili. Coraz bardziej był zdenerwowany, patrzył na twarz Kate. Rudowłose, długie włosy były opuszczone na jej nagich barkach. Ubrała się dzisiaj brązową koszulkę w stylu hiszpanka i bordową długą spódnice. Oczywiście, były one na nią za duże. Dziewczyna chytrze ukradła te ciuchy, które suszyły się na polu. Była wtedy całkowicie zburzona, iż jej wcześniejsze ciuchy były zniszczone tak, że był jej wstyd poruszać się tak po ludziach. W tym jej stylu było coś bardziej urokliwego i niewinnego, a także zmysłowego. Furion czuł przepływ ciepła po całej skórze. Wiedział doskonale, że Kate go przyciąga jak magnes. Wiedział to od samego początku jak się poznali nieoczekiwanym momencie. Ryzykowała bardzo wiele, aby jego uwolnić od szponów śmierci. Sam łowca wtedy nie wiedział co jego braciszek dla niego zgotował. Furion dalej patrzył na swoją bohaterkę. Tak ją nazywał od pierwszej chwili.

Nagle dziewczynie drgnął policzek, a potem wielkim okrzykiem zbudziła się z nagłego transu. Spojrzała przerażona na Furiona. Ten przytulił ją do siebie, poczuł ulgę, że ta cudowna kobieta wróciła do żywych.

Kate dotknęła jego policzka i spojrzała mu głęboko oczy i zapytała:

-Jak długo to trwało?

-Zbyt długo Kate, aż się zamartwiałem. Powiedz mi czy Ci się udało? Co się stało?

-Dotarłam do Luizy , przyprowadziłam ją do nas, a później pojawiła się ciemność. Co to oznacza?

Przytulił ją do siebie i szepnął:

-Luiza po nas przyjdzie, bądźmy cierpliwi.

I nagle jakby to był impuls. Furion pocałował Kate, a jego pocałunek był gwałtowny, wyczekiwany oraz intymny. Tak trwali przez parę minut jakby to była ich wieczność.

niedziela, 29 października 2023

Rozdział 50 Księga czasu i miejsca

 


 

 

Bezimienny krążył nerwowo po całym budynku, trzymając hebanowy bicz swojej prawej ręce.  Gdy tylko spotkał kogoś na swojej drodze uderzał bez ostrzeżenia idealnie trafiając punkt. Jego wściekłość była tak ogromna, że wszyscy uciekali przed nim, kryjąc się, aby jego gniew ich nie dociągnęła. Bezimienny był wzburzony w tym, że po raz któryś jego brat przechytrzył go i uciekł. A jego polujący głupcy nie wykryli go i nie schwytali.  Miał też dość narzekania Sytra, który wpadał lament i histerie, gdyż wraz z Furionem uciekła jego maskotka. Wiedział doskonale, że zrobił błąd zabierając ją ze sobą, ale chciał też zrobić przyjemność trenerowi zielarzy, wtedy wiedział, że będzie miał go całkowitej garści. Na domiar tego Oktavia stawała się coraz bardziej przebiegła, nie dopuszczając go do siebie. Uważała coraz bardziej na siebie i na ich dziecko, które w niej kiełkowało. Bezimienny  odpuścił swoje żądze, wszak przemyślał, że jak się urodzi jego syn; jego pozycja stanie się coraz większa i jego nowe pokolenie będzie z nim budować potęgę. Tak, tak, w jego głowie były coraz większe i chytre plany, im miał więcej pragnął coraz więcej i więcej. Teraz zdawał sobie sprawę, iż jego brat może pokrzyżować jego plany, on znał go doskonale i wiedział jakie ma słabości, a nie było ich tak wiele. Musiał też trochę uważać na tą małolatę, aby nie stała się jak to mówią najlepsza i że go pokona. Na samą tą myśl śmiał się głośno, tak że rozbolał go brzuch. Zawołał swoich sługów, oni pośpiesznie się pojawili, a ich członki dygotały jak osika. Pozdrowili go i drżącym głosem zapytali czego potrzebuje ich Pan. On zaś orzekł głośnie i wyniośle, że pragnie najlepsze jadło do swojej kwatery, a jak się nasyci chce zobaczyć Sytra by pomówić z nim w cztery oczy. Słudzy się skłonili i żwawo zabrali się do pracy. Podając mu przed drzwiami najlepsze jedzenie. On zaś orzekł, że rudowłosy Olaf ma skosztować te jedzenie. Upewniwszy się, że nic mu nie grozi, zabrał się do posiłku. Gdy się najadł położył się na posłaniu, czekając jak zjawi się trener. Minął kwadrans, gdy ktoś zapukał i drzwi się otworzyły:

-Nie prędko do mnie przybyłeś Sytrze, twój pośpiech staje się niepokojący.

-Wybacz mi Panie, ale wszak chciałem, abyś spokojnie się najadł i odpoczął wtedy najrozsądniej będzie pomówić o ważnych spawach.

-Jaką masz śmiałość tak do mnie mówić i sadzić co będzie dobre dla mnie, a najbardziej dla siebie?!- rzekł surowo Bezimienny chwytając bicz i uderzając nogi trenera zielarzy, tak, że ten upadł przed nim na kolana. –Jak widzisz nie uratowały się te minuty czekania na rozmowę ze mną. Może to Ciebie nauczy pospiechu i rozsądku.

-Masz całkowitą słuszność mój Panie, jestem głupcem teraz jak i wcześniej jak dla mniej wygody i pożądania zabrałem Kate, a teraz cierpię okrutnie z powody jej straty i straty jej wiedzy o nas.

-Przestań lamentować!  Trzeba przemyśleć sprawy, czy polujący w końcu okryli ich ślady? –zapytał Bezimienny zrywając się posłania i zaczął nerwowo maszerować po swojej kwaterze.

Sytr wodził wzrokiem za swoim Panem i orzekł ciche „nie”.

-Nie dziwi mnie to, ale też widzę jakie mamy braki organizacyjne i trenerskie. Wszak dla swoich pobudek chciałeś sobie ulżyć z ta dziewczyną i zaniedbałeś ćwiczenia z nowymi podopiecznymi. To się nie godzi! Osłabia naszą reputacje, teraz zachowujesz się całkiem beznadziejnie płacząc i wykazując swoją słabość. A wiedz, że słyszę i widzę, że podopieczni maja z Ciebie ubaw i szepczą ze sobą. Niszczysz swoją godność i reputacje, a także i moją. Czas się otrząsnąć i wziąć się do roboty. Wojna zbliża się, a ja chce wszystkich pokonać i władać w czterech stronach świata. Mam większe ambicje i mam nadzieje ze Ty tez.

-Tak mój Panie, mam większe ambicje, wiesz o tym doskonale. Gwarantuje Ci że będziesz miał potężną i waleczną armie, tak że wszyscy będą się nas obawiać.

-Mam taką nadzieje. Ruszaj więc i wykonaj misje, bo biada Ci, jak staniesz się miękkim i bezużytecznym.

 Uderzył Bezimienny biczem w stronę Sytra, ale ten zrobił szybki unik co zadowoliło Wielkiego Pana. Trener zielarzy skłonił się nisko, wyszedł z kwatery Bezimiennego, a nagle poczuł jak jego morale podniosły się. Krzyknął głośno i stanowczo „Do Sali ćwiczeń krnąbrni zielarze”. Podopieczni słuchając tych słów ruszyli żwawo i wiedzieli, że wrócił trener nawet już coraz bardziej potężny , surowszy i wymagający.

 

 

Luiza widząc te znaki, wiedziała, że musi być to jakieś ważne miejsce. Wciąż widziała w swojej głowie ten obraz, ale nigdy nie widziała takiego miejsca. Pospiesznie udała się do biblioteki. Otworzyła cicho drzwi, zapaliła świece, udając się do najbliższego regału. Tam nie widziała nic interesujące tylko opowieści dla dzieci, opowieści starszego pokolenia, zaczarowane smoki i magiczne muchomory. Udała się do przeciwległego regału, tam też była inna tematyka: mikstury, alchemiczne sekrety i tajemnice, opowieści o wróżeniu z kawy, herbaty czy też ziół. Zabrała tą książkę i wertowała ją, ale znalazła informacje tylko taka co znała: „Gdy ujrzysz na plamie coś co przekłuje Ci oczy, wiedz, że to jakiś znak, która symbolizuje Twoją przyszłość”. Dalej nic nie znalazła informacji co oznacza dane lokalizacja, tylko: but-daleka podróż; krąg- szczęście; owoc-dobrobyt; sztylet- nieoczekiwany cios; zegar- czas działa na korzyść losu oraz wiele innych. Luiza zamknęła książkę i umieściła ją na swoim miejscu. Poszła szukać dalej, podeszła do starych map, które znajdowały się na szerokim stole, ale też tutaj nie odnalazła tajemnego miejsca. Świece powoli zaczynały gasnąć, a ona już traciła nadzieje , że cokolwiek znajdzie. Nagle usłyszała jak drzwi się otwierają i spostrzegła, że wchodzi pewna postać do środka. Zapalił pobliskie lampy naftowe i wtedy przy blasku tej lampy Luiza się uspokoiła, poznała przybysza:

-Co tutaj robisz Eric? – zapytała Luiza nerwowo.

-Ooo Luiza, witaj moja droga ukochana, nie sądziłem, że Ciebie tutaj spotkam. Może to jakieś przeznaczenie szczęścia.- orzekł radośnie Eric- Przybyłem tutaj bo wezwał mnie Juliusz, abym znalazł dla niego pewne księgi

-Jakie księgi?

Eric poczuł zakłopotanie i orzekł szeptem „nie takie ważne, księgi czasu i miejsca”.

Luiza dalej go ciągnęła za język, podeszła do niego bliżej, aby obserwować jego zachowanie, które według niej były dosyć niepokojące. Eric widząc, że nic nie działa, wiedząc że i tak powiedział za dużo. Podniósł obie ręce do góry, jako gest, że się poddaje i wszystko jej opowie. Usiedli na krześle naprzeciwko siebie i zaczął jej opowiadać. Jak musiał od nich odejść by znaleźć pewne ślady Bezimiennego, jak szukał księgach ważnych informacji na jego temat i na temat czasu i miejsca, które są istotne w dalszym przebiegu tejże historii. Opowiadał jak był w różnych miejscach, poznawał kulturę mieszkańców i znał ich opinie o zielarzach. Wspomniał jeszcze ważną istotną informacje. Odkrył miejsce tam gdzie mieszkał i wychowywał się ich najgorszy wróg wraz ze swoim bratem Furionem. Opowiedział jej o nim jak wyglądał, jaki był bo to wszystko dowiedział że od innych mieszkańców, którzy wiedząc co się świeci uciekli, a inni zostali i nie przeżyli. Także tamten las był opłakanym stanie nic tam nie rosło i żadne zwierze tam nie osiadło, czyniąc te miejsce przeklętym, pozbawionym życia i szczęścia.  

- Czekaj, o Furionie coś wspomniał mi Ludomil, czy on nosi srebrzystą włócznie?

-W rzeczy samej, ale jak głoszą legendy o nim rozpłynął się powietrzu, nikt nie wie gdzie jest. Niektórzy sądzą, że jego brat go zabił niszcząc las, którym się wychowali. A Furion ukochał swój las i czuł się znakomicie tylko wśród natury, inni opowiadają że był strażnikiem lasu, a także łowcem zielarzy.

-Co to oznacza łowca zielarzy?

-Nikt nie wie co to oznacza, czy to dobrze dla nas czy wręcz przeciwnie. – orzekł krótko Eric.

-Co ta księga ma nam pokazać? Co jest w środku tej księgi? – zapytała dalej dziewczyna

-Jedynie co wiem to, ze ona ukaże przeznaczenie, a ty czego szukasz?

-Szukam lokalizacji, szukałam pewnych księgach oraz mapach, ale jak widzisz bez powodzenia. Czuje się jak w labiryncie i tam gdzie się udaje, tam odnajduje ślepy zaułek i potem jak wracam na początkowe miejsce, gubię się i nie wiem, w którym kierunku mam zacząć.

-Poszukajmy zatem razem co dwie głowy to nie jedna, tęskniłem bardzo za Tobą. Wiedz, że jesteś dla mnie najważniejsza oraz chce dla Ciebie jak najlepiej.

-Wiem o tym Eric, ale swoje miałeś za uszami. Wybaczam Ci to, bo wiem, że to był Twój szalony chłopięcy wybryk i nie byłeś sobą. Mam nadzieje że zmądrzałeś i dam Ci ostatnią szanse, jak zobaczę, że nie jesteś mnie wart , odsunę się i zapomnę o Tobie.

Eric wziął ją swoje objecie i do ucha powiedział jej: „niech się stanie tak jak mówisz, będę dla Ciebie najlepszym przyjacielem i partnerem, nie zawiodę już”.

I razem poszli szukać tych ksiąg , mijały minuty i godziny, a oni uparcie coraz bardziej szukali, tak, że książki były na podłodze, a oczy ich stawały się coraz czerwone. Aż w końcu Luiza znalazła tą księgę co szukał Eric, otworzyła ją i zobaczyła te miejsce , które szukała. Gdy chłopak poszedł bliżej i popatrzył na kartkę, powiedział do niej:

-Ja tutaj nic nie widzę, nic tutaj nie ma. To nie ta księga moja droga.

-Jak to? Ty tego nie widzisz. Jest cała zapełniona i wiele mówi do mnie.

Eric popatrzył na nią z troską, gdyż uważał, że dziewczyna po tym intensywnym szukaniu ma jakieś halucynacje.

sobota, 9 września 2023

Rozdział 49 Pomocna dłoń

 


 


Kate była oczarowana przepięknym widokiem, który miała przed swoimi oczami.  Zdumiała się, że takie miejsce może istnieć. Natura rządzi się w swoimi prawami.

-Tutaj odpoczniemy od tej ciągłej gonitwy, nasze umysły będą coraz świeższe i gotowe na nowe pomysły i jakieś rozwiązania. Jedno jest pewne, musimy się dostać do Twoich ludzi Kate, możemy im opowiedzieć o paru rzeczach, co tam siedzibie Bezimiennego dopatrzyliśmy. Będziemy gotowi na walkę, która lada moment nadejdzie. Ta dziewczyna Luiza ma jeszcze kilka mocy do opanowania i znalezienia innych zielarzy, aby stworzyć Armie Siedmiu (dobrych); ale wiem,  że im damy bardzo istotne informacje i staniemy się ich doradcami.

- Sporo wiesz Furionie. Dlaczego milczałeś przez dłuższy czas jak byliśmy w drodze, a tutaj rozwiązał Ci się język?

-Jak zapewne się teraz domyślasz droga Kate, nie mogłem opowiedzieć o tych istotnych sprawach bo byliśmy w ciągłym niebezpieczeństwie, ze oprawcy nas dopadną. Tutaj jesteśmy bezpieczni, tutaj jest cudowna moc oczyszczająca i tajemna.

Dziewczyna popatrzyła na wodospad i przez chwile się zadumała.

-Jest jeszcze jedna rzecz o której Ci muszę opowiedzieć. Jak pamiętasz byłem zły o to, że próbowałaś się skontaktować z tą dziewczyną Luizą. Kolejny aspekt dlaczego uważałem, że to zły pomysł to taki, że ona jeszcze nie opanowała swoich mocy. Próbując się z nią skontaktować telepatycznie poprzez marzenie senne doprowadziłaś do pewnego szybszego opanowania pewnych mocy, które teraz są bardzo dla niej mega trudne i jest ogromne ryzyko, iż Bezimienny wyczuje jej słabość.

Kate odwróciła wzrok od wodospadu i zwróciła swoje oczy ku Furionowi i gwałtownie zapytała.

-Uważasz że wszystko robię źle i nie skutecznie? Wszak pamiętaj, że  uratowałam Twoje życie przed Twoim chorym bratem.

-Kate pamiętam o tym i będę Ci wdzięczny za to przez całe moje istnienie. Nie powiedziałem tego, może dobrze zrobiłaś, tego nie jestem pewny. Trzeba mieć nadzieje, że Luiza pokona swoje oraz inne słabości i stanie się coraz silniejsza. Tylko musimy pomyśleć jak jej możemy pomóc, albo właściwie jakby to ująć jak Ty możesz jej pomóc. Ona sama tego nie dokona bez Twojej pomocy. Macie jakiś kontakt ze sobą, jaką nić niezrywana, a to bardzo rzadkie kontakt, po prostu unikat.

-Czyli mam się z nią dalej skontaktować w ten sposób?

-Tak Kate, ale musimy przemyśleć jak to zrobimy i co jej przekażesz. Nie możesz tak po prostu się pokazać i powiedzieć szukaj nas. Musimy dać jej pewne wskazówki, lecz takie, aby dla Bezimiennego nie były istotne, aby nie domyślił się o naszym położeniu i o naszych zamiarach .

-Rozumiem, od czego najpierw zaczniemy Furionie? – zapytała pełnej motywacji dziewczyna.

-Najpierw zacznijmy od gdzie założymy obóz, odświeżymy się i zjemy coś dobrego.

-To jest dobry plan – odparła Kate.

Ruszyli dalej ze swoimi Riskami przygotowując swoje miejsce do zasłużonego odpoczynku.

 

 

Po kilku upływających dniach Luiza była zrezygnowana z opanowaniem swoich emocji, próbowała się wyciszyć na różne sposoby , ale bezskutecznie. Czuła coraz bardziej głęboką frustrację, gorączkowo chodziła po swojej siedzibie złoszcząc się. W końcu gniewie nie wytrzymała i stuła szklaną karafkę prosto na ziemie wrzeszcząc na cały głos. Do pokoju wbiegły zaniepokojone odgłosami bliźniaczki Rose, Spring oraz najdroższa przyjaciółka Galicja.

-Co tu się dzieje Luiza? Czy z Tobą wszystko porządku- zapytała Galicja, patrząc na bałagan pomieszczeniu.

Bliźniaczki wzięły się za sprzątanie, uważając, aby się nie skaleczyć.

-Nie sprzątajcie, ja to zrobię. –odpowiedziała Luiza- ale dziewczyny się tylko uśmiechnęły i dalej wykonywały daną czynność

-Odpowiesz nam w końcu wreszcie co z Tobą się wyprawia?- zapytała po raz drugi Galicje poirytowana.

-Ciężko mi wytłumaczyć tą sytuację, po prostu nie mogę opanować swoich emocji. – cicho wyjaśniła Luiza wzruszając ramionami. 

-Właśnie to widzę- mruknęła zielarka inteligencji Galicja

- Proszę nie gniewajcie się na mnie, próbuje się wyciszyć, ale mi to nie wychodzi. Muszę opanować parę lekcji aby iść dalej swoimi mocami. Jest mi z tym ciężko i coraz bardziej czuje się z tym beznadziejnie.

 -Jesteś zielarką miłości i wytrzymałości, jak nazwa wskazuje odziedziczyłaś pewne talenty od swoich rodziców i jeszcze dużo wytrzymasz w swoim życiu, ale nie możesz się tak bez dalszej walki podawać.  Czy to chodzi o ostateczną walkę, ze złem , czy też chodzi walkę o siebie, o swoje „ja” nie możesz się poddać. Musisz kontrolować swoje myśli wtedy zdobędziesz pewne możliwości. Za dużo rozważasz, za dużo kombinujesz, zamartwiasz się  i to Ciebie gubi. – rzekła Galicja, a bliźniaczki skinęły twierdzącą głową

-Posłuchaj Galicji Luizo, ona mądrze doradza i masz w niej wsparcie, jak i od nas też. Nie czuj się, że jesteś sama, nie jesteś. Masz wszystkich wokół, rodzinę, przyjaciół. Jeśli jest Ci źle i czujesz się beznadziejnie, ktoś nas poprawi Ci humor, rozweseli, pocieszy, przytuli. A jeśli o coś poprosisz to dadzą Ci pomocną dłoń, tylko uwierz. – dodała Rose

- Mamy tutaj świetnych filozofów, nie sadzicie? – odpowiedziała Spring rozładowując napięcie. Dziewczyny parsknęły  śmiechem, przytuliły się wszystkie razem, a Luiza odczuła, że te słowa mają moc, poczuła po raz pierwszy spokój od negatywnych emocji.

Dziewczyny udały się do swoich kwater, a Luiza położyła się na swoim łóżku. Zapadła w sen. W tym śnie poczuła coś, jakiś krok naprzód, odkryła pewne wskazówki, które doprowadzą do skarbu.

 

Zielarka znalazła się balowej sali, na środku tego pomieszczania znajdował się kształt rombu, a w każdym kącie były cztery drzwi. Podchodziła do każdych z nich, udoskonalając swoje zmysły słuchu, węchu i smaku starała się odkryć, które drzwi będą najodpowiedniejsze. Po upływie paru minut zdecydowanie wybrała mosiężne, masywne drzwi wybrakowane ornamentami po bokach nie widocznymi na pierwszy rzut okna. Nacisnęła klamkę i coraz pewnie odtworzyła coraz szerzej drzwi, wchodząc pewniejszym krokiem do środka. Nagle znalazła się w sali alchemicznej podobnej do tej co ma Mina. Na stole znalazło się bardzo dużo ziół począwszy od bazylii, czosnku, carry, tymianku, kurkuma ,estragon, imbir, melisa, liście brzozy czy też mniszka lekarskiego. Pośrodku stołu znajdowała się książka zielarska otwarta na stronie do przyrządzania mikstury oczyszczająco-uspakajającej. Luiza musiała znaleźć odpowiednie zioła przyrządzić zioła, niektóre drobno posiekać, niektóre rozgnieść w swoimi dłońmi lub użyć pomocnego narzędzia jaki jest moździerz oraz tłuczek. Dziewczyna poczuła się jakby zaraz pojawiła się jej babcia, która uczyła ją przygotowania mikstur. Uwielbiała tamte chwile, razem się żartowały, wygłupiały, rozmawiały o poważnych życiowych sprawach, starsza kobiecina opowiadała o zielarzach i o ich historiach wzbudzając ciekawość u małej dziewczynki.  Luiza nagle zorientowała się, że oderwała się od zadania.  To może spowodować, że wróci zaraz z marzeń sennych do rzeczywistości. W porę oprzytomniała. Spojrzała jeszcze raz na składniki i na księgę. Zakasała rękawy i zabrała się do pracy. Wzięła liście pokrzywy, brzozy, mięty pieprzowej, szałwii lekarskiej, mniszka lekarskiego, zielona herbatę, walerianę, melisę, lawendę, rumianek i jeszcze parę ziół staranie je wymyła, osuszyła; niektóre zioła starannie kroiła, a poniektóre rozgniatała w według zawartej księgi. Następnie wszystkie składniki wymieszała, dodała wody i odstawiła na pewien okres czasu i przecedziła. Po dziesięciu minutami pojawiła się smuga światła, dziewczyna podeszła i otworzyła okno, w której pojawił się nieopisany blask. I wtedy się całkowicie obudziła ze snu, nie wiedziała co te elementy znaczą. Miała nieodparte wrażenie, aby udać się do pomieszczenia alchemicznego Miny i wykonać cała miksturę jaką miała we śnie. Pospiesznie się tam wybrała, odnalazła zioła i krok po kroku wykonywała te czynności jakie zapamiętała z tego snu. Staranie zabrała się do pracy, po kilkudziesięciu minutach od przygotowania wszystkich ziół, dodała wrzącej wody, czekała aż ostygnie. Znowu po upływie pewnego czasu odcedził. Nalała sobie szklankę tej mikstury, wypiła cała zawartość. Poczuła przepływ wyciszenia, relaksu, oczyszczenia od negatywnych myśli i wtedy spojrzała na resztki ziół po odcedziła. Spojrzała jeszcze głębiej i dojrzała fragment lasu i wodospadu,. Zamrugała trzykrotnie, wypatrując się na tą papkę, ale już tego obrazu już nie zobaczyła.