niedziela, 14 kwietnia 2024

Rozdział 61 Pod bacznym wzrokiem

 


Ludomil był zburzony tą informacją. Człowiek ten był zburzony całą tą sytuacją. Nie wiedział co takiego odpowiedzieć swojej najdroższej przyjaciółce przy której czuł coraz większe uczucie. Gdy nadarzyła się ku temu okazja i sposobność poszedł do Luizy.

- Musimy porozmawiać w cztery oczy, to pilne. – powiedział szeptem

- Dobrze, gdzie proponujesz/? –zapytała zielarka miłości wytrzymałości.

- Najlepiej, abyśmy udali się do jakiejś gospody. Powiedz wszystkim, że musimy zrobić sobie przerwę.

- Wiesz że to nie jest dobre rozwiązanie zwłaszcza dla Edmunda.

- On i Alojzy będą pilnować naszych zielarek.

- I tak uważam, że to bardzo zły pomysł. Dlaczego nie możesz to teraz powiedzieć w czasie naszej wędrówki? Czy to coś związanego z miejscem ZEN?

-Nie, nic z tych rzeczy. Mogę tylko powiedzieć, że ma to związek z Amelią. Wyszły pewne sprawy o których musisz wiedzieć, jesteś dowódcą.

- Dobrze, tak zróbmy. Widzę, że to jakaś poważna sprawa.

- Owszem bardzo poważna i delikatna.

Luiza kiwnęła głowo twierdząco, po czym przystanęła na środku i rzekła do zebranych:

- Moi drodzy musimy odpocząć i zebrać nasze siły na dalszą drogę. Muszę z Ludomilem obgadać sprawę innej misji. Miejsca znacznie nowego, którego musimy odnaleźć, ale oczywiście jak zbierzemy wszystkich do armii. O szczegółach dowiecie się znacznie później. Ta gospoda nie cieszy się z dużej renomy i jest niebezpieczna. Toteż Edmund i Alojzy zajmą się szczególna ochrona wobec zielarki Amelii i zielarki Diany. Nie wychodźcie nigdzie i absolutnie się nie rozłączajcie. Za niedługo pójdziemy dalej i żadnych postojów nie przewiduje robić. W drodze powrotnej narzucimy większe tempo.

- Dlaczego mamy robić teraz postój jak jesteśmy blisko? Nie możecie o tym porozmawiać jak będziemy na miejscu?- zapytał zdumiony zielarz sprawiedliwości.

- Odpowiem Ci na to pytanie zielarzu, nie będzie na to czasu.

- W końcu jakaś dobra wiadomość! – ucieszył się Edmund.

- Zielarzu wiary, pamiętaj, jak zobaczę Ciebie z kuflem piwa albo gdy poczuje woń alkoholu zostawię Ciebie tutaj. Twoja misja zostanie zakończona.

- To jego nie przekona. Będę mieć jego na oku. – odpowiedział Alojzy.

- Dziękuje, jesteście bardzo ważni i cieszę się ze jesteśmy wszyscy razem. Więcej działamy razem niż osobno.

- Takie puenty to dajemy zawsze na zakończenie pewnego rozdziału. – odparł zaczepnie Alojzy.

Luiza nic na to nie odpowiedziała, szła z przodem kierując wszystkich na zasłużony odpoczynek. Jednakże ostrzegła jeszcze, aby w środku rozmawiali szeptem i żeby nie rozpoczynali żadnych awantur. Gdy weszli do gospody, która zwała się „Pod czarnym okiem” każdy z nim poczuł, że są obserwowani. Luiza poczuła się niepewnie, czuła się coś złego ich spotka. Oznajmiła Ludomilowi, aby wybrali dogodne miejsce i pomówili o sprawie. Gdy się rozsiedli się małym kącie. Dziewczyna nie zauważyła, że naprzeciwko nich jakaś grupa nieznajomych ich osób bacznie ich obserwuje i rozmawiali miedzy sobą. Ludomil przerwał tą narastająca, niepotrzebną cisze:

- Jak wiesz rozmawiałem z Amelią o jej życiu wcześniejszym. Nie chciała mi na początku nic wyjawić jednak zdobyłem jej zaufanie i w końcu mi o tym opowiedziała.

- Do rzeczy Ludomilu- powiedziała nerwowo Luiza

- Na początku powiem, że Amelia nie miała łatwego dzieciństwa. W przytułku dzieci były zdane tylko na same siebie. Byli co prawda opiekunowie, ale oni nie zdali egzaminu. Nie zajmowali się nimi jak należy, nie było na to czasu, nie chcieli okazywać im miłości by ich do siebie nie przyzwyczaić. Amelia nasza zielarka nadziei nie traciła dobrego nastawienia na lepsze jutro. Jednak wszystko się zmieniło, jak w przytułku zostali przyjęci bracia. Na początku dokuczali wszystkim, szczególności dziewczynom. Po pewnym czasie posuwali się coraz dalej. Oni skrzywdzili Amelię. Te pamiątki, które widzieliśmy to była błahostka.  Rozpoczęli bardzo brutalna grę, otóż jeden wiązał dziewczynę, a drugi molestował; później zmieniali swoje rolę. Nie wiem czy jeszcze doszło do jeszcze poważnych incydentów, ale to samo w sobie  mówi, że oni nie mają dobrych intencji, po wskok rość są  napełnieni złem. – przerwał nagle Ludomil zaciskając mocno swoją prawą dłoń.

- Czy Ty myślisz, że nie wiedziałam iż Amelia skrywa pewne nieprzyjemne wspomnienia i sekrety?  Myślisz, że nie weszłam w jej umysł? Zielarka nadziei sprytnie przy Tobie to blokowała bo bała się jak spojrzysz na nią, jednak straciła kontrolę i wtedy wszystko ujrzałam. Pamiętaj nauczycielu zielarzy, że ja wszystkich sprawdzam dokładnie. Co prawda miałam problemy przy Alojzym bo on się wzbraniał. Któregoś dnia ustąpił, ale tylko wtedy gdy został brutalnie skrzywdzony przez swojego brata. Był emocjonalnie rozdarty, utracił swojego ukochanego ojca. Niektórzy zielarze są kruchsi, a niektórzy mają w sobie tą siłę. Edmund jak sam doskonale widzisz też nie jest bez skazy. Popadł alkoholizm, długi, a nawet bijatyki. Jednak w jego umyśle zobaczyłam, że wierzy w lepsze jutro, ale też pamiętajmy, że potrzebuje wsparcia, pomocy w nas. Przykro mi Ludomirze, nie mogę zrezygnować Marka i Franka. Jesteśmy tak blisko celu, musimy stworzyć silne dowództwo, zacząć trenować , ćwiczyć. Jesteśmy w daleko w tyle. Mamy przegrać z powodu tych wspomnień. Nie wiemy co tam się wydarzyło. Nie wiemy czy mieli takie zamiary, czy ktoś nimi kierował. A może Amelia zmyśliła to wszystko, stworzyła w wyobraźni przykre wspomnienia i nie chce ich naszej Armii. Bo oni zostali zaadoptowani, a ona została z takich powodów, że była tylko dziewczynką?

-Jak możesz mówisz że kłamie?!

- Ciszej Ludomirze, nie jesteśmy tutaj sami. – Luiza ustawiła do pionu Ludomila- Wiem, że są wewnętrzne problemy w grupie, ale wszystko się wyjaśni jak będziemy razem. Powtórzę jeszcze raz nie wycofam się.

- A jeśli Amelia nie była tylko jedną ofiarą? Może było ich więcej.

-To nie miejsce i czas, aby rozwiązywać takie problemy. Mamy jeszcze odnaleźć Kate, mam nadzieje, że o tym nie zapomniałeś.

Nagle Liza dostrzegła pewien ruch naprzeciwko. Dostrzegła kątem oka w podwiniętym rękawie nieznanego przybysza znak. Rozpoznała go doskonale. To był znak zielarzy złych, to byli szpiedzy.  

- Ludomil spokojnie, zachowuj pozory. Tutaj są szpiedzy Bezimiennego. Nie jesteśmy teraz bezpieczni.

- Co teraz poczniemy?

 

 

 

- Czemu błąkasz się po mojej pracowni Ericu, czego szukasz?

- Chce zrozumieć – odpowiedział Eric

- Co takiego? – odpowiedziała dziewczyna dodając niewielką ilość Tojadu do mikstury  silnie trującej.

- Czemu tworzysz broń rażącego zabijania, czy do tego jesteś stworzona?

- Jak wiesz doskonale byłam dzieckiem szczególnie uzdolnionym i miałam zadziwiające zdolności. – powiedziała spokojnie Mina, podchodząc po kolejną roślinę.

- I to czyni Ciebie mordercą?

- Jak możesz tak mówić. Wiesz, że wojna zbliża się wielkimi krokami. Nie będę stała bezczynie i patrzyła jak wszystko to runie. Mam teraz chęć i odwagę by stawić temu czoła. Uzbroję naszą armię, a reszta Luiza się zajmie. Ty tez mógłbyś pomóc.

- Jak miałbym to zrobić? –powiedział zakłopotany Eric, patrząc na otwarte księgi z rysunkami broni oraz skarbu alchemicznego.

- Najpierw zacznij od tego, abyś mi nie grzebał moich osobistych rzeczach bez pozwolenia.

- Ale..ale… Czemu jesteś taka nieufna do mnie? – odzyskał mowę chłopak.

- Powód jest jeden Twoje pochodzenie i rodowód mówi, że nie jesteś taki czysty. – odpowiedziała dziewczyna.

- Czy to moja wina. Nie odpowiada za grzechy mojego ojca.

- Tak, faktycznie nie odpowiadasz. Twój ojciec porwał mojego ojca, przytrzymywał go, pozbawił go rozumu. Teraz nie powróci do rzeczywistości, nie będzie tak jak przedtem. To wina Twojego ojca.

- Nie znam go i nie chce. Jestem tak samo zły na niego jak Ty. Zniszczył moją matkę Susan. Też ją więził, miał ją pod swoją własną kontrolą. Zabrał bardzo wiele.

- I co zrobisz z tym?

- Stoczę z nim walkę, osobistą. Czy to sprawia, że jestem złym człowiekiem? Czy przez to stracę Luizę? Czy staniemy się gorsi i będziemy na jego poziomie?

Mina nie odpowiedziała na to ani słowa, zajęła się własną miksturą. Zrobi wiele tysięcy strzałów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz