poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 28 Mroczny upiorny pałac




Czuła głęboki chłód przysysający jej szczupłe ciało, nastała noc, do jej uszu nie dobiegły żadne odgłosy natury, jakby zaraz miała pojawić burza. Spojrzała w niebo, aby sprawdzić czy zaraz nie zmienią się warunki atmosferyczne, ale nic na to nie wskazywało. Znalazła się jakimś odrębnym miejscu to nie były skaliste góry Alchemików tu była wolna przestrzeń. Tylko drzewa, krzewy. Była ubrana jakiś stary płaszcz, który z biegiem czasu nie utrzymywał ciepła.

Czuła lodowaty ziąb , czuła jak ciarki przechodzą jej kruche ciało, czuła że zaraz zmarznie na śmierć. Musi się ruszyć! Musi jak najszybciej iść, szukać gdzieś schronienia. Jej nogi odmawiały posłuszeństwa. Z oporem i determinacją, czując ból w okolicach mięśni zrobiła krok naprzód, ale w tym momencie upadła na zimną ziemię. Klnąc pod nosem różne przekleństwa czołgała się więc unosząc co chwilę głowę do góry szukając jakiegoś znaku że jest blisko. Gdy myślała już że błądzi dookoła zauważyła upiorny zamek. Kto by się spodziewał że na tym pustkowiu znajdzie się taki o to budynek? Uśmiechnęła się triumfem i dalej czołgała naprzód. Wiedziała najpierw że musi sprawdzić teren, musi sprawdzić czy tym okropnym miejscu mieszkają jacyś ludzie. Gdy doczołgała się do zamku , popatrzyła pierwsze okno nic nie zauważyła żadnego ruchu, podeszła cichutko do drugiego i tutaj usłyszała jakieś słowa aż niezbyt wyraźne. Więc szybciutko na paluszkach nie zważając na niemiłosierny ból podkradła się do trzeciego okna. Wspięła się i zobaczyła dwóch ludzi , jeden klęczał rękami do góry, drugi górował nad nim. Ten co klęczał prosił o litość był ubrany jakby przed chwilą co dopiero poszedł spać,ale przyszedł intruz i go zaskoczył. Ubrany pidżamę o czarnej barwie. Dziewczyna wszystko widziała czerni , bieli czy szarości. Zamku panował mrok tak jak na zewnątrz. Ten, który górował nad nim odezwał się złowieszczo:

-Gdzie masz źródło mocy? Gdzie spryciarzu to schowałeś?

-Jaa....jaaa...nie wiem o czym Pan mówi.

Uderzenie, ten co klęczał teraz leży. Rękami zasłania swoją twarz.

-Ty gnido! Jeszcze raz powtórzę gdzie masz źródło mocy?! Mów mierny alchemiku!

-No...dobrze powiem Ci, nie ma go, ale żeby go wyprodukować trzeba miesięcy ,a nawet lat. Kiedyś próbowałem to zrobić...ale nie przynosiło rezultatów.....Czegoś jeszcze brakowało...jed...jedynie.......

-Mów kiera-turo! Mów!

-Mam składniki, które można...można.... połączyć, mam instrukcję jak to należy wykonać,ale to grozi śmiercią.......!

-Ty tego nie wykonasz, bo jesteś miernym robakiem!



I nagle osoba która nazwała tego alchemika nikim popatrzyła na okno tam gdzie znajdowała się ta dziewczyna, zobaczył że ucieka... Bezimienny wkurzył się wiedział że ta nikczemna dziewczyna zepsuje wszystko,ale nie miał sił aby ją teraz zgładzić, jeszcze nie...

Popatrzył na starego człowieka, spojrzał w jego oczy, w którym panował strach i niepewność. Chwycił mocno sztylet swoją prawą rękę i wymierzył mu cios okolice klatki piersiowej. Popatrzył jak człowiek upada, jak próbuje jeszcze chwile ujść życiem, ale nic teraz go nie uratuje.Drgawki ustąpiły. Pobiegł do jego placówki wcześniej zabiera wszy klucz, zabrał wszystko ,znalazł instrukcje,która była blokowana. Ale szybko przełamał pieczęć i przy nastaniu nowego dnia zniknął pozostawiając bałagan.



Dziewczyna biegła co tchu! Wiedziała kto to był !To był jej wróg! To Bezimienny! Co ona tutaj robiła? Co takiego zobaczyła? On chciał coś... jakiś składnik..nie mogła sobie przypomnieć co to takiego było. Nawet już nie wiedziała co takiego widziała w tej posiadłości.Nagle ktoś szarpnął ją za rękę. Krzykła, otworzyła oczy i zobaczyła Galicje.

-Luiza myślałam że nigdy się nie obudzisz. Krzyczałaś że musisz uciekać,że on jest tu blisko i inne takie bełkoty.-powiedziała przyjaciółka.

Luiza od razu odciągnęła kołdrę od siebie i zobaczyła że nie ma żadnego płaszcza lecz tylko koszulę nocną. Czy miałam zły sen? Co takiego w ogóle mi się śniło? Nic sobie nie przypominam.

- Wstawaj i już się ubieraj, jesteśmy i tak spóźnione na śniadanie. Jeśli coś zjemy to będę całować podłogę przez cały dzień - oznajmiła poważnie Galicja.

Luiza na to zaśmiała się wesoło, ubierając szybko jeansy i jedwabną bluzkę na ramiączkach. Uczesała prędko swoje włosy i zrobiła warkocz. Umyła twarz w łazience, wzięła Galicje pod rękę i pobiegły ku kuchni. Wszyscy się zjawili oprócz Teda, jedli grzanki z dżemem truskawkowym. Dziewczyny, który poczuły wilczy głód od razu usiadły obok bliźniaczek biorąc do ręki tosta posmarowanego dżemem. Siostrzyczki zaczęły mówić:

-Głodomory jedne, nie dość że nie punktualne to im niedosyt tostów.

Luiza na swoje usprawiedliwienie powiedziała:

-Galicja nie mogła mnie dobudzić, miałam okropny sen.

-Tak a co Ci się śniło? -dopytywała się Rosa

-Nic nie pamiętam .

Nagle przyszedł Ted ,który śledził gazetę "Nowinki alchemików". Przystanął i zaczął nerwowo składać czasopismo, a w końcu wyrzucił ją na podłogę jak oparzony. Zaczął chodzić tam i z powrotem głęboko myśląc.

-Co się dzieje? - zapytał Juliusz zaniepokojonym niespodziewanym zachowaniem swojego przyjaciela.

Ted popatrzył na niego ,wziął gazetę i położył Juliuszowi na kolanach.

-Masz i czytaj .

Dziadek Luizy popatrzył na pierwszą stronę która brzmiała" Niespodziewane morderstwo- pułapka czy atak?" więcej informacji strona 7. Juliusz szybko poszedł do tej strony i zaczął głośno czytać:

W dniu wczorajszym późnych godzinach nocnych nasz drogocenny przyjaciel Leon został pozbawiony życia przez niewiadomego osobnika. W jego posiadłości Wilderness Silence zostano go w kałużach krwi,był ubrany spodnie i bluzkę nocną. Zniknęły wiele jego artykułów, przedmiotów, składników zielarskich. Najwidoczniej zbrodnia była popełniona w celu rozrabunku. Nie wiadomo co i ile zniknęło, wiadomo że ofiara zginęła pchnięciem ostrym narzędziem. Policja bada tą sprawę, ale możemy założyć iż złodziej nie zostawił po sobie żadnych śladów. Będziemy informować na bieżąco naszych alchemików o finale tej sprawy.

Redaktor naczelny:Michaelo Fring



-Jak widzisz Juliuszu potrzebujemy Twojej pomocy i bezpieczeństwa. To może spotkać nas tutaj.

- Dobrze, chodźmy do mojego pokoju Tedzie przyjacielu , szczegóły omówimy za chwileczkę.

Gdy obaj przyjaciele się udali na naradę wszyscy zaczęli głośno o tym wydarzeniu rozmawiać, byli poruszeni tą sprawą. Luiza wiedziała że ten sen co miała, miał znaczenie teraz, obecnie ,ale niestety nic nie mogła sobie przypomnieć.



*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.



Bezimienny wiedział że Oktavia ma racje nie jest młody , nie ma dawnych sił witalnych,czuje się zmęczony. Ale nie może teraz! Kiedy bitwa będzie tuż tuż...

Już jest blisko celu, wczoraj zabił faceta i czuł sie przy tym dobrze, gdyż on nic nie znaczył dla świata więc w sumie zrobił wielki czyn dla ludzkości. Te źródło mocy jest bardzo cenne dla niego teraz, kiedy to traci swoje moce. Ta nikczemna dziewczyna już o tym wie, przecież go widziała to znaczy jedynie że słabnie.Ale sobie nie pozwoli na to aby wypaplała innym co takiego widziała swoim chorym śnie. O nie,nie panienko. Musi teraz bardzo dużo energii zużywać na tą przeklętą Luizę, tak aby nie pamiętała tego snu.

Ktoś zapukał . I wszedli do środka:Murder, Opire i Sytr.

-Wzywałeś nas Pan.-powiedział Sytr. Pozdrowili go słowami uwielbienia i usiedli na specjalnej czarno aksamitnej sofie.

-Tak, tak... otóż jak już wiecie wczoraj udałem się do pewnego człowieka i zabrałem mu pewne rzeczy.-powiedział Bezimienny robiąc przerwę i pokazał zawartość skrzyni.

Opirze zeszkliły się oczy i rzekła: - To cenne rzeczy alchemików, mogę je użyć? Mogę je sprawdzić?

-Nie! - krzyknął Władca zielarzy złych- Potrzebuje alchemika, a wy się do tego nadajecie. Chce go żywego Murder.Najpierw mi przekażcie listę wszystkich alchemików, a potem będziecie ich szpiegować. Chcę widzieć wasze raporty o tych alchemikach . Chce potężnego człowieka, który zna się na rzeczy.

Tamci kiwnęli głowami że rozumieją swoje zadanie.

-A więc do roboty! - rzekł Bezimienny, otwierając im drzwi.

Gdy tylko wyszli podszedł do skrzyni pogłaskał ją i powiedział szeptem:

-Już niedługo źródło mocy będzie moje i nic i nikt mnie nie zatrzyma!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz