poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 7 II sen o przeszłości i nauka z Ludomilem




-Olaf to Ty? - powiedziała Medi patrząc w okno.

-To ja matko-odparła Luiza.

-Gdzie Olaf,gdzie podział się mój ukochany Olaf? -spytała przerażona Medi, trzymając dłonią mocno firanki.

-Nie widziałam go po drodze,może miał jakieś zadanie do wykonania-powiedziała zielarka.

-On nie może być sam! Musimy razem działać to jest takie oczywiste.

Po tych słowach odwróciła się od okna prosto do Luizy, ale jej nie widziała,ale przemawiała do niej.

Oczy miała zamknięte, stała w koszuli nocnej,włosy jej były spięte w kok,ale jej znak na lewej ręce widniał ostrą zielenią.

-To już, to się wykona. Nie uciekniemy od przeznaczania. Małą Luizą zajmie sie moja matka, wszak ona będzie chroniła moje jedyne dziecko przed niebezpieczeństwem.

Podeszła cichutko do kołyski,a za nią ruszyła Luiza.Zobaczyła samą siebie jak była noworodkiem.Była podobna do matki, spała słodko,śniąc zapewne jakiś piękny sen.

Wkroczył w tej chwili Olaf i przemówił do swej żony:

-Nie śpisz już kochanie?

-Gdzie byłeś?

-Przygotowałem wszystko do naszej podróży- odpowiedział ojciec Luizy i pocałował Medi w policzek.Po czym uśmiechnął się do śpiącej kruszyny.

-Musimy to zrobić-powiedziała Medi tuląc się do męża.

-A myślisz że jest gotowa?

-Mamy tak mało czasu.Babka choć jest silna nie ochroni dobrze małej.

-Dobrze... zróbmy to dla dobra naszej małej pociechy-odparł Olaf.

Podeszli bliżej kołyski wyciągnęli swoje lewe ręce na których widniały znaki,które iskrzyły intensywną zielenią. Połączyli swoje ręce i przybliżyli do główki małej, mówiąc:



Luizo,córka Medi i Olafa-stań się zielarką wytrwałości po swej matce:

Znak ten jest potężny i niczego nie będziesz się bać.

Wiele możesz zrobić mając ten ów znak- możesz uparcie kroczyć do czegoś nie zważając na liczne trudności, możesz wiele ucierpieć,ale się nie ulękniesz.

Przyjmij także znak miłości po swoim ojcu:

Znak ten od wieków bowiem jest zapisany.

Miłość jest bardzo cenna i zaprawdę najpotężniejsza.

Luizo jesteś dla rodu zielarzy-zielarką miłości i wytrwałości.

Poprowadź ród na jak najlepszą przystań.Wykonaj swoją misję pilnie i rozważnie, nie poddawaj się bądź wytrwała.A miłość ukaże Ci właściwą drogę.




Zauważyła Luiza że jako malutka otworzyła oczy,a jej tęczówki były w koloru mocnej zieleni, po czym wróciły dawne kolory oczu.



-Już to zrobiliśmy, teraz zostało iść na bitwę z Bezimiennym- odparła Medi

-Nie mamy szans wiele mocy oddaliśmy.

-To jest zapisane,wypowiedziane przez starszyznę zielarzy. Nasza córka,będzie miała ciężką misję, musi się strzec, uważać na słowa,a na dodatek...



Luiza się budziła ze snu,ale chciała wiedzieć co jeszcze ją czeka.Walczyła więc ze snem.

"Jeszcze nie teraz...nie teraz..."

Ale było już za późno, otworzyła swoje oczy i zapłakała gorzko w poduszkę.

Później usłyszała kroki dochodzące w przedpokoju, ubrała się prędko , wzięła wałek i ruszyła pędem ku złodziejowi.

- O kogo ja widzę,Tym się nie obronisz przede mną,a najbardziej przed Bezimiennym.-odpowiedział Ludomil

-Puka się.-odpowiedziała tylko Luiza.

-Intruz nie będzie pukał i czekał na twoją odpowiedź, on wejdzie twój umysł i tyle.Nie wiadomo co się stanie. Może wziąć Twoje ciało, Twoją powłokę i kontrolować nim,może on traktować się jak marionetkę. To ważne aby nie wkradł i nie zabrał Ci to co Twoje.

-Rozumiem, to możemy już dalej się uczyć?-zapytała żywym przekonaniem zielarka.

Ludomil popatrzył chwilę na nią, widział po policzkach ślady po łzach. Widział,że śniło jej się coś,co przed nim ukrywała,zamknęła umysł przed nim. Uśmiechnął się radośnie bo zauważył że nauka nie idzie na marne.

-Zabieram Cię w jedno miejsce.- odparł Ludomil i ruszył prosto przed siebie.

Luiza pobiegła za nim dotrzymując mu kroku.

Była zaskoczona, dokąd się oni udają?Jak daleko? Czy to nie jest przypadkiem pułapka?

Nie ufała zbytnio Ludomilowi,zawsze patrzyła w jego szare,zmęczone, iskrzące oczy w celu odczytania złych zamiarów, lecz nie widziała żadnym.

Może się krył za maską? Może manipulował ludźmi patrząc ufająco na nich?

A może udawał "przyjaciela" a tak naprawdę był "wrogiem"?

Luiza nie wiedziała. Wiedziała że musi być ostrożna.

Ale co dziadek mówił jej w wczoraj? Że Ludomil, jest doskonałym nauczycielem? Że ją wyszkoli? Że musi mu zaufać i nie bać się nauki oraz swojej misji do wykonania?

Dziadek....Juliusz Severyn van Ben... zmarły, a ożył. Mieszkał w skrytce-podziemiach przez tyle lat.Babka mu tylko na tyle pozwoliła i nie interesował jej jego los. O co w tym chodzi? Czyżby nie kochała Juliusza? Czyżby tylko uwielbiała każdego kto wykonał misje i się nie zląkł?

Ale rodzice nie wykonali prawidłowo misji...No tak,dali mi większą część mocy i liczą że ja poprowadzę cały ród zielarzy. A jeśli tego nie wykonam? Wszystko przepadnie. Cała praca pójdzie na marne.

Zielarze, którzy wybrali zło opanują świat i będą czynić zło. A dobro już nigdy nie wygra- bo tak na prawdę nie będzie istniało Dobro.

Dlaczego dziadek nie ujawnił mi się wcześniej- wiedział o moim istnieniu,a może nie wiedział ?

A ten Eric? W czym pomaga mojemu dziadkowi, jaki widzi w tym interes. Czego ten znak jest inny niż mój czy mojej babki?




Ten jego znak musi coś w sobie mieć.Tylko co takiego? Co oznacza?Czyżby nie był zielarzem?

Ale dziadek mówił że był, ale coś się popsuło.Co takiego? Czemu dziadek nie odpowiedział mi na moje pytania i czy dzisiaj wieczorem mi odpowie,a nie zmieni innego tematu?

Ja muszę wiedzieć prawdę! Mam dość kłamstw!

Przypomniała Luiza swój sen: Matka i ojciec naznaczyli ją,czyżby ona jakby jej nie naznaczyli nie byłaby zielarką? Czy ma moc większą niż wszyscy pozostali?

Eric...Eric... jaki on jest przystojny. Jego oczy są ciemne i zachęcające. Jego dłonie i ramiona są silne.Jego włosy są rozczochrane, ukazując chłopaka buntownika oraz bardziej pewnego siebie.A jego głos był przecudowny. Miał to coś co ją pociągało do niego-mimo że go poznała zaledwie w wczoraj. I musiała wtedy zapytać o ten znak... Jaka głupia byłam,czemu o to pytałam.Teraz nie chce mnie znać i nawet nie chciał wypić ze mną herbaty.

On na mnie nie zwróci uwagi jest typem podrywacza, buntownika. Nie zainteresuje go moja osoba.

-Już jesteśmy na miejscu...o czym tam zamyślałaś?-zapytał Ludomil, po czym intensywnie patrzył na Luize.

Zielarka wiedziała co czyni ale zamykała swój umysł przed nim,przed kimkolwiek. Nie chce,aby ktoś szperał jej we wspomnieniach czy w marzeniach.

-Zobacz na ten cudowny pejzaż- odparł nauczyciel.

Dziewczyna popatrzyła.Przed jej oczami ukazała się piękna polana, po lewej stronie widniał sad. Słychać było ptaki,które śpiewały swoim głosami-melodia dla uszu-pomyślała dziewczyna.

-Tak,tak melodia dla uszu-odpowiedział Ludomil.

Luiza podskoczyła, nauczyciel jednak odczytał to co widziała. Zrobił ją w balona. Aby tylko straciła uwagę na blokowaniu taki był jego plan.

-Rozgryzłaś mnie- odpowiedział znów Ludomil.

Dziewczyna już zablokowała umysł, patrzyła na chmury i blokowała umysł tak aby nauczyciel nie zobaczył to co widzi. Jednak szło jej to z trudem i dużo wysiłku jej to kosztowało.

Bo nie raz odczytywał że widzi chmurę o kształcie smoka;zająca,który sobie kicał. Sarnę,które patrzyła prosto na nią. Pszczołę,która brzęczała koło jej ucha.

Była już całkowicie wyczerpana, skronie zaczęły ją strasznie boleć. Chciała tylko jednego zasnąć.

-Dobrze na tym skończymy, zobaczymy się znów za tydzień a ty ciągle się ucz blokowania i jak przyjdę pokażesz mi co umiesz. Dzisiaj dałaś z siebie wszystko. Tak trzymać. Ucz się codziennie.

Luiza ledwie leciutko kiwnęła głową.

-Poprowadzę się do domu bo mi jeszcze tu zemdlejesz-odparł nauczyciel

Wziął zielarkę za ramię i szedł powoli z nią. Gdy dotarli do domu.Dziewczyna trzymała się framugi drzwi.

-Dasz już radę sama? -zapytał z troską Ludomil

Dziewczyna znów kiwnęła głową, nie miała sił by odpowiadać.

Ludomil pożegnał się i zniknął szybko tak samo jak się pojawiał.



Luiza poszła do piwnicy zapaliła świece. Poszła do biurka i usiadła na wygodnym fotelu biorąc do ręki tajemniczą księgę po czym ją otwarła i zaczęła czytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz