niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 4 Proroczy sen,nauka





Luiza spała, na początku nic jej się nie śniło, ale gdy praktycznie świt się zbierał nagle zaczął się pojawiać sen, w którym to nie łatwo się obudzić.


Byłą ubrana czerwoną sukienkę- kolor miłości. Miała opaskę na oczach, i szukała czegoś. Słyszała jedynie odgłosy wiatru,szumiały drzewa,a słońce grzało blade policzki i ramiona dziewczyny.


A ona szukała,wiedziała czego szukać ,ale nie wiedziała co to jest, gdzie jest, po cotu jest; ale wiedziała że tak musi być. Nagle odezwał się głos władczy a równocześnie nie raz dość mocny:


-Luizo córko Madi i Olafa, usłysz mnie!


Dziewczyna stanęła jak wryta i odpowiedziała :"Słyszę się wyraźnie,czego chcesz?"


On odpowiedział: Wiesz dobrze czego chce, to co masz na szyi, to co masz w rękach, to co masz w głowie, to co masz w sercu. Ty wiesz o więcej , ty wiesz czego żądam, czego najbardziej pragnę.


- Wyjdź odejdź i nie wzywaj mnie wznów. Spotkamy się w krótce,a teraz znikaj i nie pokazuj się, nie chce Cie widzieć,ani słyszeć, ani odczuwać jakikolwiek sposób.Spotkamy się za jakiś czas i zakończy się to co rozpoczęłaś!- zielarka wzięła amulet i go wycelowała.


On znikał ale na końcu powiedział: Też Twoja matka była taka, taka jak Ty... szkoda że umarła aż tak młodo. Zapewne cierpiałaś? I odszedł.


Dziewczyna stanęła i myślała, spotkała się z tym co zabił jej rodziców, mimo że go nie widziała,czuła chłód bijący od niego i coś jeszcze czego sama nie umiała wyrazić to coś...


I nagle Luiza otworzyła oczy, była swoim domu,bezpieczna.


Wstała wrzuciła suchego drewna do kominka, dała jedzenie kotu, który mruczał dobre z pół godziny czekając na posiłek. Ubrała się i zaczęła robić porządki.


Zaczęła myć podłogę i ją szorować. Nagle zobaczyła jakąś klapę. Z ogromną ciekawością postanowiła zobaczyć co jest w środku. Nigdy nie widziała aby była klapa w podłodze.


Z trudem otwierała klapę, pot spływał po jej czole, a ręce słabły. Wzięła kilka razy pełnych oddechów i szarpnęła, tak, że klapa otworzyła się na tyle,że ukazała się mała piwniczka- biblioteczka. Na rogu znajdował się biurko. Na biurku leżały jakieś papiery, pergaminy i stała stara lampa naftowa. W powietrzu było czuć zapachem książek, jaśminu i starych wspomnień.


Zajrzała do regału z książkami. widniały starsze i młodsze książki, z cienkiej i grubej oprawie, szorstkie i miękkie, błyszczące i te matowe...




Nagle rozległ się dźwięk: głośne pukanie.


"To Ludomil" pomyślała dziewczyna i pobiegła na górę, zamknęła ostrożnie i bezgłośnie klapę.




Puk..puk...puk..




-Już otwieram, momencik - powiedziała zdyszana dziewczyna.


Ukryła klapę dokładnie,sprawdziła swoim okiem czy coś widać, ale było idealnie.




Puk,puk,puk




-Otwieram już, otwieram.


I stanął Ludomil nad nią i powiedział tuż od progu


-Coś przede mną ukrywasz. Widzę to w twoim umyśle.


-Ale..ale... to zaraz ma być nauka.


-Powiem Ci jedno:nie znasz dnia ani godziny kiedy Twój napastnik będzie chciał zagadnąć Twoje myśli, więc zawsze bądź gotowa.


Wszedł do środka bez zaproszenia i zapytał:


-Co ukrywasz, zajrzę Ci głębiej do umysłu.


-Nie,nie... nie wejdziesz w mój umysł.


-Skup się dziewczyno, bo ja wszystko czytam jak z karty. Widzę Twoje dzieciństwo. Byłaś nieszczęśliwa.


Dzieci wyśmiewały się z Ciebie za to,że nie umiałaś się do nich dostosować i przyjąć ich zasad. Byłaś kapryśna.


-Przestań,przestań. Dość!!


-Dalej, dalej... no blokuj swój umysł.


-Nie....ja ....nie potrafię.


-Zawsze myślałaś że jesteś do niczego, że nie miałaś żadnego talentu, że nie byłaś bystra naukach ścisłych.


-Zostaw mnie!!!


-Co takiego Ci się ostatnio śniło...Mhmmm


-Nie,nie.,nie...


Luiza zatkała uszy aby go nie słuchać. Lecz widziała z jego ust,że mówi to co widzi.Odetkała uszy.


-..... tak, tak miałaś dziś proroczy sen. Widzisz oto zjawił się ten Bezimienny,ale nie chciał abyś go ujrzała. Chciał Ci zebrać wszystko ,aby zabrał, gdybyś nie była aż tak silna. Jednak zatrzymałaś go na jakiś czas. Więc musisz szybko blokować myśli zawsze i na jawie i we śnie. Zrozum on może wziąć wszystko co zielarze budowali od lat. Ty jesteś jakby powiedzieć naszym filarem, jeśli Ty upadniesz, upadnie cała reszta i nikt z zielarzy o dobrych sercach nie będzie istniał na Ziemi."


Luiza była cała roztrzęsiona, była wyczerpana,czuła to na wszystkich mięśniach,ścięgnach i kościach.


-Wiem,że to nie jest takie łatwe...wiem, że to boli,ale musisz się tego nauczyć- odparł Ludomil patrząc na zmęczoną Luizę-Zrób to.


-Zrobię to-orzekła stanowczo i władczo dziewczyna.


-Gotowa?-zapytał przybysz.


Dziewczyna kiwnęła głową.


I zaczęli. Luiza stanęła prosto, skupiła się z wszystkich sił.


-Widzę,że jak byłaś mała czegoś się bałaś.....nie mogę zajrzeć czegoś,ale coś mi się tam rysuje.


Dziewczyna bardziej sie skupiła i opanowała panujące w niej emocje.


-A jednak się to coś rozmazało...spróbuje inaczej... jednak nie widzę... zajrzę na coś innego.


Na marzenia- chciałaś byś z kimś związana,ale.... ale....nie możesz.Dlaczego?


Dziewczyna popatrzyła na Ludomila otwartymi ze zdumienia oczami.


-No dobrze, na dzisiaj koniec. Jutro znów tu będę o tej samej porze. Jesteś wyczerpana, a już jest wieczór. Także spokojnej nocy i uważaj na siebie.


I wyszedł szybkim tempie.


Luiza domknęła drzwi i udała się do skrytej biblioteczki, aby spokojnie wszystko przemyśleć. Jakimś sposobem tam czuła się bezpiecznie i nie czuła się samotna.

2 komentarze:

  1. jej Twoj blog jest swietny, uwielbiam go czytac <3

    OdpowiedzUsuń